Kultura

PUBLICYSTYKA. Oświęcimskie „Hollywood” ma już 60 lat

60 lat temu trzech zapaleńców postanowiło założyć klub filmowców amatorów, który po jakimś czasie ukonstytuował się w Amatorski Klub Filmowy „Chemik”. Tymi założycielami byli Marian Koim, Henryk Lehnert i Marian Żmuda. Na kilkadziesiąt następnych lat pojawił się mocny punkt na artystycznej mapie miasta.

Klub powstał w ramach Zakładowego Domu Kultury, który wtedy był obiektem przyzakładowym. Twórcy nie mieli łatwo. Ówczesny dyrektor przewidywał szybki upadek inicjatywy, tak jak to się stało ze starszą o kilka tygodni sekcją fotografów. Koniec końców klub znalazł się na piętrze oddanego do użytku w latach sześćdziesiątych budynku w miejscu, gdzie pierwotnie były… szalety. Do tej pory pod tynkiem z płyt kartonowo-gipsowych są stare lamperie i płytki w stylu czasów Władysława Gomułki.

Twórcy nie poddali się i zaczęli się organizować. Po jakimś czasie powstały pierwsze filmy i przyszły pierwsze sukcesy w postaci nagród na festiwalach filmowych dla nieprofesjonalistów. Przeglądając kroniki klubu można założyć, że każdy artystycznie usposobiony oświęcimianin przynajmniej na moment pojawił się na horyzoncie klubu. Na rocznicowym tablo znalazł się nawet…Igor Mitoraj, nie żyjący już światowej sławy rzeźbiarz mieszkający we Włoszech. Jego rzeźba od lat jest na krakowskim rynku.

Ważnymi osobami byli od początku założyciele. Jeden z nich za lata ciężkiej pracy artystycznej uhonorowany został wpisami do Księgi Rekordów Guinnessa. Zrealizował najwięcej filmów  krótkometrażowych oraz otrzymał za nie najwięcej nagród na różnych festiwalach. I to w czasach, gdy filmy realizowano na taśmie filmowej i nie było Internetu. Mowa o panu Henryku Lehnercie, który wśród swoich filmów tworzył także Zakładowe Kroniki Filmowe, które po latach są bezcennym świadectwem czasów w których powstały. Co jakiś czas są przypominane w różnych miejscach. Gdyby żył w dzisiejszych czasach, pewnie realizowałby… „Wieści z Ratusza” i „Wiadomości z Powiatu”. Na pewno miał odpowiednie umiejętności i doświadczenie.

Dołączyłem do klubu około 1998 roku. Wtedy można było spotkać wśród kolegów np. Alberta Bartosza, Monikę Pawłowską, Bartosza Gajdę, Piotra Struczyka, Annę Niedzielę, Agnieszkę Krzemień, Krzysztofa Janika, a  później z młodszych roczników Jarosława Wilczaka, Annę Niedzielę, jej brata Piotra . To były bardzo dobre czasy dla twórców klubu. Stale w gronie klubowiczów było kilkadziesiąt osób, powstawało bardzo dużo filmów. Dodajmy do tego osoby, które działały na własną rękę, a w jakiś sposób przynajmniej towarzysko związanych z AKF. Chodzi mi np. o Tomasza Klimczaka, grupę Zasolańskie Studio Filmowe i innych. Niektóre osoby zostały „w branży” zakładając własne firmy medialne, bądź przechodząc na zawodowstwo w telewizjach.

Po latach część osób, w tym piszący te słowa, znalazło swoje miejsce w Stowarzyszeniu Auschwitz Memento. Stowarzyszenie przez 15 lat zrealizowało kilkanaście filmów dokumentalnych o tematyce głównie związaną z ostatnią wojną. Najsłynniejszy film to „Pilecki” dostępny na platformie Netflix. Organizacja ma wielkie zasługi w przypomnieniu historii żołnierzy z oddziału AK „Sosienki”. Realizacją filmów o tych czasach towarzyszył duży rozmach, w tym kilkudziesięciu statystów. Filmy są dostępne na YouTube na kanale stowarzyszenia. Warto obejrzeć.

Warto na koniec wspomnieć o działalności Mirosława Ganobisa i Tomasza Klimczaka. Ostatnio realizują serial dokumentalny o historii oświęcimskiego hokeja. W przeszłości powstały inne ich produkcje nawiązujące do historii miasta i regionu.

Wszystko to wydarzyło się dzięki temu, że trzech panów postanowiło realizować swoją pasję. Dzięki temu oni i ich następcy utrwalili setki godzin materiału filmowego, dzięki czemu mamy zapis jak zmieniało się nasze miasto. Dodając do tego tych, co wznieśli się na wyższy poziom i zrealizowali dłuższe filmy w warunkach profesjonalnych możemy uznać się za szczęściarzy. Dzięki temu miasto Oświęcim i jego historie zostały rozpropagowane w sposób niedostępny dla innych miast. Dodajmy, że często za własne środki. Może warto pomyśleć o bardziej systemowym wsparciu twórców, nie tylko filmowych. Trzydzieści lat temu Kielce wypromowały cały szereg muzyków. Może pora na Oświęcim?

Zapraszam do dyskusji na facebook i twitter lub kontaktu mailowego.

 

Maciej Klima
Poprzedni artykułNastępny artykuł

3 komentarze

  1. Z tym Tomaszem Klimczakiem „Słoniem” to Pan chyba trochę przesadził.

  2. Taaa. Oświęcimskie Bollywood za pieniądze podatników. Cudowny pomysł.

  3. Oświęcimianom wystarcza promocja cotygodniowa PJCH,aby w Spółkach Miejskich nadal program ,Rodzina POwska na swoim samorzádowym” obowiązywał na zawsze.Tak im dopomóż Donald Tusk.🤪

Send this to a friend