Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer odwiedził 17 stycznia Muzeum Auschwitz-Birkenau. Towarzyszyła mu żona Victoria. Podczas wizyty oddali hołd ofiarom niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Gości powitał dyrektor muzeum, dr Piotr M. A. Cywiński.
Auschwitz-Birkenau to symbol największej tragedii XX wieku. Podczas II wojny światowej zamordowano tam ponad milion osób, głównie Żydów. Wizyta Starmera miała na celu przypomnienie znaczenia pamięci o Holokauście oraz podkreślenie konieczności walki z antysemityzmem i wszelkimi formami nienawiści.
Zwiedzanie ekspozycji w Auschwitz
Blok 4 – dowody Zagłady
Premier i jego małżonka zwiedzili część muzealnej ekspozycji. W bloku 4, poświęconym eksterminacji Żydów, zobaczyli m.in. puszki po Cyklonie B – gazie, którym Niemcy mordowali więźniów. Wystawa obejmuje również włosy obcięte kobietom po zamordowaniu w komorach gazowych – jeden z najbardziej przejmujących dowodów Holokaustu.
Blok 5 – osobiste przedmioty ofiar
W bloku 5 znajdują się przedmioty zrabowane więźniom. Wśród nich buty, walizki, dziecięce ubranka, okulary oraz żydowskie szaty modlitewne. To ciche, ale niezwykle wymowne świadectwa tragedii tych, którzy nigdy nie opuścili obozu.
Ściana Straceń – miejsce egzekucji
Na dziedzińcu bloku 11 znajduje się Ściana Straceń, gdzie Niemcy rozstrzeliwali więźniów. Keir Starmer wraz z żoną złożyli tam wieniec, oddając hołd wszystkim zamordowanym.
Księga Imion i pamięć o ofiarach
W bloku 27 premier odwiedził ekspozycję poświęconą Szoa. Szczególne wrażenie wywarła na nim Księga Imion – monumentalna dokumentacja zawierająca ponad 4 miliony nazwisk ofiar Holokaustu.
W muzealnej księdze pamiątkowej Keir Starmer napisał:
„Prawda, którą tu dziś zobaczyłem, pozostanie ze mną do końca życia. Tak samo jak moja determinacja, by bronić tej prawdy, walczyć z trucizną antysemityzmu i nienawiści we wszystkich jej formach i zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby „nigdy więcej” oznaczało to, co mówi i co musi naprawdę oznaczać: nigdy więcej”.
Auschwitz II-Birkenau – tragiczne świadectwo Zagłady
Rampa kolejowa – miejsce selekcji
W drugiej części wizyty goście udali się do Auschwitz II-Birkenau. To tam niemieccy lekarze przeprowadzali selekcję nowo przybyłych więźniów – decydując, kto trafi do pracy, a kto zostanie zamordowany w komorach gazowych.
Ruiny krematorium III – milczący świadek historii
Starmer zobaczył także ruiny krematorium III – miejsca masowej eksterminacji Żydów i innych ofiar nazistowskiego terroru. Wraz z małżonką zapalili znicz przy pomniku upamiętniającym ofiary obozu.
Brytyjskie wsparcie dla Fundacji Auschwitz-Birkenau
Według danych z systemu rezerwacji visit.auschwitz.org, od początku 2024 roku muzeum odwiedziło już co najmniej 98 tysięcy Brytyjczyków.
Wielka Brytania od lat wspiera działania Fundacji Auschwitz-Birkenau. W ramach Kapitału Wieczystego kraj przeznaczył na ten cel 3,1 miliona funtów. Fundusze te mają na celu konserwację historycznych obiektów oraz edukację przyszłych pokoleń na temat Holokaustu.
Pamięć o Holokauście – przesłanie na przyszłość
Wizyta premiera Wielkiej Brytanii w Auschwitz-Birkenau to ważny symbol. W czasach rosnących napięć społecznych i politycznych podkreśla, jak istotna jest edukacja historyczna oraz walka z antysemityzmem i mową nienawiści.
Auschwitz nie jest tylko miejscem pamięci – to przestroga dla przyszłych pokoleń. Słowa „nigdy więcej” muszą oznaczać realne działania na rzecz budowania świata wolnego od nienawiści.
„miejsca masowej eksterminacji Żydów i innych ofiar nazistowskiego terroru.”
A Polacy to ile wiedzą o wojnie o niepodległość USA? Przecież to nasz najważniejszy sojusznik.
No cóż, Leszku. To są skutki opierania się na przestarzałych danych. Zagłoba twierdził, że pod Zbarażem „Kozactwa było z pół miliona” – ale mam nadzieję, że nie do końca w to wierzysz?
Oczywiste, że akta Luftwaffe są w tej mierze w 100% wiarygodne. O niebo bardziej niż meldunki pilotów alianckich. Po prostu Niemcy musieli mieć porządek w papierach i dokładnie wiedzieć ile każdego dnia samolotów wysłali i ile z nich powróciło. Polacy, Brytyjczycy, Kanadyjczycy itd. nie mogli zestrzelić więcej maszyn, niż w ogóle mieli ich na stanie Niemcy. Chyba jasne, prawda? Na przykład w dniu 15 września 1940 r. miano zestrzelić aż 185 samolotów. W rzeczywistości w dokumentach Luftwaffe odnotowano ubytek 67.
To samo z liczbą zestrzeleń polskich pilotów we wrześniu 1939. Według tzw. listy Bajana miało ich być 126, potem jeszcze doliczano się aż 147 strąconych niemieckich maszyn. Tylko że realnie polscy myśliwcy na dramatycznie przestarzałych P11 zniszczyli z tego mniej niż połowę. Co z tego wynika? Że to świadczy o wysokim poziomie wyszkolenia polskich pilotów i wręcz zaskakującym jest, że na samolotach tak słabo uzbrojonych (tylko w 2 karabiny maszynowe) i wolniejszych od wszystkich typów niemieckich maszyn (o prawie 200 km/h od Me109E) byli w stanie zestrzelić ich aż tyle.
Dlaczego Francuzi tak mało wiedzą o Powstaniu Warszawskim? Bo to mało ich obchodzi. Tak jak na przykład w Polsce żadna jest wiedza o partyzantce i wojnie w Jugosławii. Naiwnością Leszku byłoby spodziewać się, że ludzie w Europie w trzeciej dekadzie XXI wieku będą emocjonować się zdarzeniami sprzed ponad 80 lat. Mają dziś inne problemy. A jeśli nawet, to niektórzy Anglicy interesują się jeszcze walkami Anglików, Francuzi – Francuzów. Z historii wielkich rzezi II wojny światowej dość powszechne zainteresowanie budzi jeszcze co najwyżej Holokaust. O mniejszych rzeziach, takich jak Polaków, wiedzą już tylko pasjonaci. Leszek zbulwersowany? Cóż, taka jest naturalna kolej rzeczy.
Na stronie Imperial War Museums znajdziemy takie dane dotyczące Dywizjonu 303: 126 zestrzeleń, 9 uszkodzonych samolotów wroga i 13 prawdopodobnych zestrzeleń. Braku pewności dowodzi zastrzeżenie, że rozpiętość w szacunkach zestrzeleń dokonanych przez wszystkich polskich pilotów waha się w granicach od nieco ponad 200 do 131. I pewnie można przytaczać liczne opracowania i podawać za ich Autorami ilości takie czy inne, ale zawsze szacunkowe. Bo nie to jest istotą rzeczy.
Nie ma znaczenia czy Polacy zestrzelili 50 czy 150 niemieckich samolotów i z jakich powodów nasi sojusznicy nie zaatakowali Niemiec we wrześniu 1939 roku.
Wyjątkowość polskiego udziału w II Wojnie Światowej dobrze podsumowała francuska filozof Chantal Delsol. W jednej z książek postawiła sobie pytanie dlaczego Francuzi tak mało wiedzą o Powstaniu Warszawskim? Jej zdaniem jest tak dlatego, ponieważ pamięć o polskiej historii jest dla Francuzów, znających przecież własną, zbyt zawstydzająca. To spostrzeżenie wydaje się mieć charakter uniwersalny.
Wypada jednak nawiązać do wizyty brytyjskiego Premiera. Pan Keir Starmer zasłynął pewną wypowiedzią dotyczącą Polski. Analizując sytuację gospodarczą swojego kraju powiedział, że wkrótce będzie on biedniejszy niż … Polska. Ale to było w lutym 2023 roku. Teraz Pan Starmer ma inne zmartwienia. To jedno wzięli na siebie sympatycy „ośmiu gwiazdek”, dbający o to by Polska, zarówno w kwestii pamięci historycznej jak i pozycji gospodarczej nie „wyszła przed szereg”.
W czasie Bitwy o Anglię z inwentarzy Luftwaffe odpisano ponad 2000 samolotów, z czego ponad 600 to straty niebojowe (samoloty uszkodzone tak, że spisane ze stanu, utracone w wyniku wypadków podczas lądowania, wyczerpania paliwa, usterek silników, itd). Z pozostałych 1400 część zestrzeliła artyleria przeciwlotnicza. Dziś na podstawie niemieckich raportów i porównując je z raportami brytyjskimi można dość dokładnie określić gdzie i kiedy poszczególne niemieckie samoloty zostały zniszczone. Więc rzeczywistą ilość zestrzeleń jedynej większej polskiej jednostki lotniczej zaangażowanej w bitwę przez dłuższy czas – eskadry 303 – określa się w widełkach od 44 do maksymalnie 50 kilku.
Nie jest to niczym niezwykłym, ogólnie rzecz biorąc piloci alianccy widząc dymiące i w ich ocenie bezwładnie spadające samoloty wroga uznawali je za „zniszczone”, chociaż w rzeczywistości bywały tylko uszkodzone. Często też gdy kilku pilotów strzelało do jednego celu to każdy z nich przypisywał sobie jego zniszczenie. Ogółem podczas bitwy straty Luftwaffe były mniej więcej dwukrotnie mniejsze niż wynikałoby to z meldunków brytyjskich pilotów. To i tak nic w porównaniu z chwalipięctwem pilotów niemieckich, którzy zresztą potem, na froncie wschodnim, całkiem już sobie fantazjowali. Stąd idące rzekomo w setki strąconych maszyn sowieckich „zwycięstwa” niemieckich „asów”, tak jak i setki sowieckich czołgów zniszczonych przez poszczególne załogi stukasów.
Chciałbyś szaraczku coś dodać, czy dalej będziesz udawał znafcę?
Ale masz coś do powiedzenia? Nie, no bo ty przecież wszystko wiesz. Przeczytałeś na patriotycznych forach i nie będziesz polemizować z jakimiś tam lemingiem. Wiesz że Brytole nas zdradzili i już, tak jak Francuzi, Amerykanie, Rumuni, zresztą wszyscy inni też.
@m@łpiciel
jesteś żenujący platfusie
Bardzo zabawny jesteś pisiorku/szaraczku – wiedz, że wszystko co napisałem to są przykładowe kłamstwa, półprawdy i przekłamania peerelowskiej propagandy. Które przejęli obecnie bogoojczyźniani internetowi superpatrioci. Byłoby cudownie, byłoby pięknie – gdyby to była prawda. Ale nie jest.
W czasie Bitwy o Anglię polscy piloci zestrzelili 60 – 70 niemieckich samolotów. I wskutek utraty tylu samolotów Luftwaffe oczywiście od razu poddała się, tak? Chyba jednak nie. Polscy piloci więc nie „uratowali” Brytanii, choć rzeczywiście dzielnie walczyli.
We wrześniu 1939 r. armie brytyjska i francuska były w trakcie mobilizacji i w obojętnie o jakim okresie września mówimy – były zbyt słabe, aby pomarzyć o pobiciu wojsk niemieckich na froncie zachodnim. Armia Polska zresztą po kilku dniach załamała się, a po dwóch i pół tygodnia uległa praktycznie całkowitej anihilacji, przy minimalnym tylko udziale wojsk sowieckich. Była to największa klęska w całej naszej historii. To przykre, ale Niemcy pokonali nas trochę ponad połową swoich wojsk lądowych i lotnictwa (co prawda tych lepszych), ale resztę trzymając cały czas w fortyfikacjach na zachodzie.
Brytyjczycy nie skonfiskowali polskiego złota jako zapłaty za utrzymanie wojska, to jedno z kłamstw komunistycznej propagandy. Poczytaj sobie.
Aż dziw, że nie oskarżasz Anglików o Jałtę. Chociaż z drugiej strony – powinni przecież przynajmniej popyskować Amerykanom, krzyczeć, protestować … Zdrada!!! Mości panowie.
@m@łpisyn
fakty:
W Bitwie o Wielka Brytanię brało udział 144 polskich pilotów, którzy zestrzelili 170 samolotów niemieckich 36 uszkodzili.
Ogólne straty niemieckie w tej bitwie to 1733 utracone samoloty w tym 650 uszkodzonych. Czyli nasi zestrzelili około 15,7 % wszystkich zestrzelonych niemieckich maszyn i 5,5 % maszyn uszkodzonych poszło na konto naszych pilotów. Łącznie przyczynili się do mniej więcej 12 % wszystkich niemieckich strat w tej wojnie.
prawdą jest, że pojawili się i walczyli w najgorszym, dla Anglików momencie, kiedy brakowało i pilotów i maszyn.
W Jałcie zdradził nas nie Churchill, tylko Roosvelt – Prezydent Stanów Zjednoczonych, który reprezentował główna siłę militarną i ekonomiczną w koalicji. Źródła historyczne sa bezwzględnie jasne w tej kwestii, Churchill nie miał nic do gadania.
Co do reszty mniej więcej masz rację, mój ty m@łpicielu, ale to tylko przypadek potwierdzający regułę.
Dla Polaków II wojna światowa była również prawdziwą hekatombą,
o tym trzeba pamiętać i przypominać.
Tak się zastanawiam, czy Angole mogą nie wiedzieć z kim walczyli w czasie II wojny światowej. Czy myślą, że na początku września 39′ wypowiedzieli wojnę Nazji? To wcale nie jest takie niemożliwe.
Później oczywiście nas zdradzili.
Potem dali się jak dzieci pobić Niemcom koło Dunkierki.
Nasi piloci w bitwie o Anglię zestrzelili połowę niemieckich samolotów i w ten sposób Angoli uratowali
A oni w podzięce znowu nas zdradzili w Jałcie.
I w końcu zabrali polskie złoto jako zapłatę za utrzymanie naszego wojska.
Dlatego ja wobec nich nie mam wielkich oczekiwań.
Z poniższego wpisu wynika, że Anglia = Wielka Brytania. Czy to tylko skandaliczne zaniedbanie polskiego systemu edukacji i żenująca niewiedza memorii, czy celowa polska prowokacja mająca na celu poniżenie Szkotów. Walijczyków i Irlandczyków Północnych? Czy ci Polacy nie słyszeli o królu Arturze, królu Makbecie i o Melu Gibsonie, czy tylko tak udają?
Z wpisu premiera angielskiego wynika,
że nie wie o tym, że Auschwitz był
założony dla Polaków i oni pierwsi
ginęli w tym obozie.
Reruters – są więc jeszcze w Brytanii nieprzekupni Anglicy.
Na szczęście Niemcom nie udało się też przekupić Amerykanów (AP), którzy piszą: Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer w piątek odwiedził niemiecki nazistowski obóz zagłady w Auschwitz … w południowej Polsce – obszarze pod okupacją niemiecką podczas II wojny światowej.
Nie przekupili też Francuzów (AFP): Brytyjski premier Keir Starmer potępił w piątek to, co nazwał „trucizną antysemityzmu narastającą na całym świecie” po wizycie w Auschwitz-Birkenau, byłym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym.
I tu jak widać nasza zdecydowana bezkompromisowa polityka wstawania z kolan przyniosła rezultaty. A jeśli chodzi o Żabojadów to widać nabrali do nas respektu po tym, gdy dowiedzieli się, jak to było w tymi widelcami i kto kogo uczył.
Leszek pisze: „Ten krótki przegląd ilustruje problem niewiedzy lub świadomego zniekształcania historii niemieckiego ludobójstwa przez dziennikarzy mediów tzw. wolnego świata”.
Aha. Czyli media wolnego świata są be. Bo zniekształcają. A media rosyjskie i północnokoreańskie są – z tego wynika – znacznie bardziej wiarygodne. Ciekawe Leszku, ciekawe. Ciekawe ile ci w rublach płacą.
Dla wielu dziennikarzy i ich czytelników wcale nie jest tak oczywiste, że Pan Premier z Małżonką odwiedzili Muzeum Auschwitz – Birkenau i oddali hołd ofiarom niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady.
Reuters pod fotografią z wizyty podaje prawidłowo, że goście odwiedzili Muzeum znajdujące się na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu. Ale już w pierwszym zdaniu tekstu mowa o wizycie w nazistowskim obozie śmierci Auschwitz w Polsce. Wymordowanie przeszło miliona ludzi autor przypisuje nazistom.
W relacjach BBC i Sky News mowa już tylko o nazistowskim obozie i o ofiarach nazistów. Niemcy „nie istnieją”.
Ten krótki przegląd ilustruje problem niewiedzy lub świadomego zniekształcania historii niemieckiego ludobójstwa przez dziennikarzy mediów tzw. wolnego świata. Zbliżająca się rocznica już (choćby w związku z zapowiedzianą obecnością Króla Karola) przyniosła znaczący wzrost zainteresowania „nazistowskim obozem i ofiarami nazistów”.
Wielu ludziom i instytucjom potrzeba walki z ekstremizmami, antysemityzmem i mową nienawiści przesłania troskę o zachowanie elementarnej prawdy historycznej. A podobno „Naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie”.