Narastająca fala nienawiści wobec osób o innym pochodzeniu, kolorze skóry i kulturze skłoniła Stowarzyszenie Romów w Polsce do wystosowania apelu do Premiera RP Donalda Tuska. Organizacja wzywa do przeciwdziałania dyskryminacji i mowie nienawiści oraz do ochrony mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce.
Apel do premiera w obronie mniejszości narodowych
W liście skierowanym do Donalda Tuska, przedstawiciele Stowarzyszenia Romów w Polsce wyrażają głębokie zaniepokojenie narastającą atmosferą niechęci i wrogości wobec osób reprezentujących inne narodowości, języki, kultury i kolory skóry. Jak podkreślają, szczególnie dotkliwie odczuwają to członkowie społeczności romskiej, którzy coraz częściej zgłaszają przypadki poczucia zagrożenia i wykluczenia.
Krytyka polityków i wezwanie do odpowiedzialności
W treści apelu Stowarzyszenie wskazuje również na niepokojące wypowiedzi niektórych przedstawicieli sceny politycznej, które – zdaniem autorów listu – podsycają społeczne emocje i mogą prowadzić do eskalacji agresji wobec mniejszości. Organizacja wzywa do odpowiedzialności za słowa i działania, które mają wpływ na klimat społeczny w kraju.
Wspólna odpowiedzialność za równość i bezpieczeństwo
„Naszym obowiązkiem jako społeczeństwa demokratycznego, wyznającego europejskie wartości, jest ochrona godności, bezpieczeństwa i równości wszystkich obywateli – bez względu na pochodzenie etniczne, wyznanie czy kolor skóry” – czytamy w apelu.
ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO LEONA XIV
NA 111. ŚWIATOWY DZIEŃ MIGRANTA I UCHODŹCY 2025
[4-5 października 2025 r.]
Migranci, misjonarze nadziei
Drodzy Bracia i Siostry!
Kolejny, 111. Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, który mój Poprzednik postanowił połączyć z Jubileuszem Migrantów i Świata Misyjnego, stwarza nam okazję do refleksji nad związkiem pomiędzy nadzieją, migracją a misją.
Obecna sytuacja światowa jest niestety naznaczona wojnami, przemocą, niesprawiedliwością i ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, które zmuszają miliony ludzi do opuszczenia swojej ziemi ojczystej w poszukiwaniu schronienia gdzie indziej. Powszechna tendencja do dbania wyłącznie o interesy ograniczonych społeczności, stanowi poważne zagrożenie dla dzielenia się odpowiedzialnością, dla wielostronnej współpracy, urzeczywistniania dobra wspólnego i globalnej solidarności z korzyścią dla całej rodziny ludzkiej. Perspektywa wznowienia wyścigu zbrojeń i rozwoju nowych rodzajów broni, w tym broni jądrowej, słabe uwzględnienie negatywnych skutków trwającego kryzysu klimatycznego oraz głębokie nierówności ekonomiczne sprawiają, że wyzwania teraźniejszości i przyszłości stają się coraz trudniejsze.
W obliczu teorii globalnej zagłady i przerażających scenariuszy, ważne jest, aby w sercach większości wzrosła nadzieja na przyszłość godną wszystkich ludzi. Taka przyszłość jest istotną częścią Bożego planu wobec ludzkości i pozostałego stworzenia. Chodzi o przyszłość mesjańską zapowiedzianą przez proroków: „I znowu staruszkowie i staruszki zasiądą na placach Jeruzalem, wszyscy z laskami w ręku z powodu podeszłego wieku. I zaroją się place miasta od bawiących się tam chłopców i dziewcząt. (…) Teraz zasiewy jego będą rosły w spokoju, winnice okryją się owocami, ziemia wyda plony, niebiosa dostarczą rosy” (Za 8, 4-5.12). I ta przyszłość już się rozpoczęła, ponieważ została zapoczątkowana przez Jezusa Chrystusa (por. Mk 1, 15 i Łk 17, 21), a my wierzymy i mamy nadzieję na jej pełną realizację, ponieważ Pan zawsze dotrzymuje swoich obietnic.
Katechizm Kościoła Katolickiego naucza: „Cnota nadziei odpowiada dążeniu do szczęścia, złożonemu przez Boga w sercu każdego człowieka; podejmuje ona te oczekiwania, które inspirują działania ludzi” (n. 1818). I z pewnością poszukiwanie szczęścia – oraz perspektywa znalezienia go gdzie indziej – jest jedną z głównych motywacji współczesnej ludzkiej mobilności.
To powiązanie między migracją a nadzieją, wyraźnie ujawnia się w wielu współczesnych doświadczeniach migracyjnych. Wielu migrantów, uchodźców i przesiedleńców jest uprzywilejowanymi świadkami nadziei przeżywanej w codzienności, poprzez zaufanie Bogu i znoszenie przeciwności losu w oczekiwaniu na przyszłość, w której dostrzegają zbliżające się szczęście i integralny rozwój człowieka. Odnawia się w nich doświadczenie wędrówki ludu Izraela: „Boże, gdy szedłeś przed ludem Twoim, gdy kroczyłeś przez pustynię, zadrżała ziemia, niebo deszcz zesłało przed obliczem Boga, przed Bogiem Izraela. Deszcz obfity zesłałeś, Boże, Tyś orzeźwił swe znękane dziedzictwo. Twoja rodzina, Boże, znalazła to mieszkanie, które w swej dobroci dałeś ubogiemu” (Ps 68, 8-11).
W świecie dotkniętym wojnami i niesprawiedliwościami, nawet tam, gdzie wszystko wydaje się stracone, migranci i uchodźcy stają się zwiastunami nadziei. Ich odwaga i upór są heroicznym świadectwem wiary, która widzi ponad to, co widzą nasze oczy, i daje im siłę, by stawić czoła śmierci na różnych współczesnych szlakach migracyjnych. Również tutaj można dostrzec wyraźną analogię do doświadczenia ludu Izraela wędrującego po pustyni, który zmaga się z wszelkim niebezpieczeństwom, ufając opiece Pana: „Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od słowa niosącego zgubę. Okryje cię swoimi piórami, pod Jego skrzydła się schronisz; wierność Jego jest puklerzem i tarczą. Nie ulękniesz się strachu nocnego ani strzały za dnia lecącej, ani zarazy skradającej się w mroku, ani moru niszczącego w południe” (Ps 91, 3-6).
Migranci i uchodźcy przypominają Kościołowi o jego wymiarze pielgrzymim, nieustannie dążącym do osiągnięcia ostatecznej ojczyzny, podtrzymywanym przez nadzieję, która jest cnotą teologalną. Za każdym razem, gdy Kościół ulega pokusie „osiedlenia się” i przestaje być civitas peregrina – ludem Bożym pielgrzymującym ku ojczyźnie niebieskiej (por. Augustyn, O Państwie Bożym, Księga XIV-XVI), przestaje być „w świecie” i staje się „ze świata” (por. J 15, 19). Jest to pokusa obecna już w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich, do tego stopnia, że Apostoł Paweł musi przypomnieć Kościołowi w Filippi, iż „nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, w podobne do swego chwalebnego ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować” (Flp 3, 20-21).
W szczególny sposób, katolicy migranci i uchodźcy mogą stać się dziś misjonarzami nadziei w przyjmujących ich krajach, wskazując nowe drogi wiary tam, gdzie orędzie Jezusa Chrystusa jeszcze nie dotarło, lub inicjując dialog międzyreligijny oparty na życiu powszednim i poszukiwaniu wspólnych wartości. Dzięki swojemu duchowemu entuzjazmowi i żywotności mogą się oni bowiem przyczynić do ożywienia skostniałych i ociężałych wspólnot kościelnych, w których groźnie poszerza się pustynia duchowa. Ich obecność należy zatem uznać i docenić jako prawdziwe błogosławieństwo Boże, okazję do otwarcia się na łaskę Boga, który daje nową energię i nadzieję swojemu Kościołowi: „Nie zapominajcie też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13, 2).
Pierwszym elementem ewangelizacji, jak podkreślał św. Paweł VI, jest ogólnie świadectwo: „Do dawania takiego świadectwa powołani są wszyscy chrześcijanie, którzy z tej racji mogą być prawdziwymi głosicielami Ewangelii. Szczególnie myślimy tu o obowiązku i zadaniu emigrantów w tych krajach, które ich przyjęły w gościnę” (Evangelii nuntiandi, 21). Jest to prawdziwa missio migrantium – misja realizowana przez migrantów – której należy zapewnić odpowiednie przygotowanie i stałe wsparcie, będące owocem skutecznej współpracy międzykościelnej.
Z drugiej strony, również wspólnoty, które ich przyjmują, mogą być żywym świadectwem nadziei. Nadziei rozumianej jako obietnica takiej teraźniejszości i przyszłości, w której uznaje się godność wszystkich jako dzieci Boga. W ten sposób migranci i uchodźcy są uznawani za braci i siostry, część rodziny, w której mogą wyrażać swoje talenty i w pełni uczestniczyć w życiu wspólnotowym.
Z okazji tego dnia jubileuszowego, w którym Kościół modli się za wszystkich migrantów i uchodźców, chciałbym powierzyć wszystkich tych, którzy są w drodze, a także tych, którzy poświęcają się, aby im towarzyszyć, macierzyńskiej opiece Maryi Panny, Pocieszycielki Migrantów, aby zachowała w ich sercach nadzieję i wspierała ich w wysiłkach na rzecz budowania świata, który będzie coraz bardziej przypominał królestwo Boże, prawdziwą Ojczyznę, która czeka na nas u kresu naszej podróży.
Watykan, dnia 25 lipca 2025 r., w święto Świętego Jakuba Apostoła
LEON PP. XIV
Copyright © Dicastero per la Comunicazione – Libreria Editrice Vaticana
Jak zwykle nic nie zrozumiałeś, ale to nie nasz problem. PiS z konfą pogoni nierobów Chwieruta.
Bełkot panie Zatroskany straszny + wyzwiska, czyli standard. Z pewnym wysileniem można przypuścić, że ostatecznie chodziło ci o to:
– że „Chwierut celowo ośmieszył ten pomysł wymyślając Saint Tropez, mimo że ludzie chcieli zwykłej plaży z minimalnym zapleczem”. Więc co to jest twoim zdaniem „zwykła plaża”? Z tego co wiem jezioro Kruki zostało wykopane w czasie wojny jako wielkie żwirowisko, wskutek czego jest tam prawie od razu od brzegu dość głęboko. Aby więc dzieci nie potopiły się zaraz po wejściu do wody, należy brzeg wyrównać, albo robiąc płaski wykop, albo wywalając do jeziora z paręset ton kamieni. Wtedy ma to sens – ogrodzony bojami lub czymś innym obszar dla pływania, nadzorowany przez ratownika. Jeśli miejsce to ma udawać plażę w Międzyzdrojach, potrzebny będzie też piasek, mnóstwo piasku, alby użytkownicy nie rozdeptali trawy i nie zamienili od razu tego miejsca w błotnisko. Wypadałoby do tego dopisać pewne, dość podstawowe zdobycze cywilizacyjne jak toaleta i budka z prysznicem + wodociąg i kanalizacja (chyba nie chciałbyś, żeby ci cuchnęło z toi-toia). Wszystko to trochę kosztuje. Ale – cóż szkodzi zapytać się o to Chwieruta na posiedzeniu rady miasta albo złożyć interpelację, a dowiesz się czy i w jakiej formie jest to możliwe. Więc do roboty, panie radny. Jako podstawę możesz podać przykład „Pierwszy etap „Zagospodarowania stawów w Chełmku oraz ich otoczenia” kosztował ok. 7 mln 240 tys. zł,”. No i pytanie ile jeszcze będzie kosztował ten II etap i co w zamian mieszkańcy mogą otrzymać.
Jeśli chcesz uzyskać odpowiedź sugeruję, żebyś jednak nie zaczynał swojego wniosku od słów: „Chwierut, ty ubeku, zakichany specjalisto od gospodarki centralnie planowanej, przemądrzalcu z pseudoelity, sieroto po PRL-u, co tylko głupkowate odzywki potrafi zaserwować – masz mi tu natychmiast odpowiedzieć”, bo jeśli tak, to chyba Zatroskany nie doczeka.
„Wyobrażasz sobie, ja jestem psem… Jak zacznę krzyczeć, że jesteś patriotą, k***a, flaga, Jeszcze Polska nie zginęła – stary, idzie to na 2 miliony wyświetleń.”
„Przekaz medialny jest najważniejszy.”
Widzisz małpeczko, nie różnisz się nic od typowego pełowca wyszkolonego przez Ostachowicza. No bo najpierw obrzucić kogoś błotem, a potem beczeć że ktoś się odszczeknął. Sorry, jeszcze chwila a potem was nie ma.
Dlaczego Janusz nie rozmawia? Bo nie musi na razie. Ma większość, która nie pyskuje, a z tej większości to duża część nie jarzy po co siedzi w tej radzie.
Po drugie to stary udek. Partii przemądrzalców, która sama się nazwała elitą. Tylko ona jako tako mogła imponować w latach 90., bo było 5% ludzi z wyższym wykształceniem. Elokwentny, jako tako ubrany mógł imponować. Dzisiaj wyższe wykształcenie ma prawie każdy młodszy od Janusza mieszkaniec. Co więcej często na wyższym poziomie niż on sam, bo jak wiesz, to specjalista od gospodarki centralnie planowanej. On wie, że jak siądzie naprzeciw niego młody Europejczyk, a nie sierota po PRL, to nie ma o czym gadać. Co najwyżej może jakieś głupkowate odzywki mu zaserwować. Rozmowa ze współczesnymi mieszkańcami to dla niego katastrofa. Dlatego tak inwestuje uwagę w kluby seniora. Im może zaufać. Jak powie, że nie da się, nie ma kasy, to spuszczą uszy po sobie. Dlatego czekamy na nowe rozdanie z nowego pokolenia.
Co do kąpieliska to Chwierut celowo ośmieszył ten pomysł wymyślając Saint Tropez, mimo że ludzie chcieli zwykłej plaży z minimalnym zapleczem. A zrobił to, bo ówczesny dobrodziej unii Oświęcim ma swoje kąpielisko, i nie chciał mu psuć interesu. Tak mówią wiewiórki spoza pisowskiego świata. I pewnie o mieszkaniach to samo można powiedzieć… Bo jakiś deweloper, dobrodziej peło, nie zarobi. Albo mógłby zaszkodzić zaprzyjaźnionym właścicielom przedszkoli, którzy w dawnych czasach uwłaszczyli się nie majątku miasta. I dlatego zamyka nowiutkie przedszkole na stawach. Wiele można powiedzieć o nim, ale nie to, że interesuje go wygoda mieszkańców i rozwój miasta.
Panna Nikt – nie chodzi o jakąś mityczną totalną jedność Polaków, bo to po prostu niemożliwe. W każdym kraju – poza może reżimami totalitarnymi typu Hitler – istnieje różnorodność poglądów na gospodarkę, wysokość podatków, kwestie światopoglądowe – co naturalne. Natomiast chodzi o to, aby dyskusje polityczne przybierały cywilizowaną formę, bez nieustannych oskarżeń o „zdradę”, „bycie żydem”, itd., bez napastliwej szowinistycznej propagandy i traktowania oponentów jak zaciekłych wrogów, których należy do gruntu zniszczyć. Nie tędy droga.
Ważny jest też język debaty. Na naszym oświęcimskim podwórku: trudno oczekiwać, aby Chwierut i ludzie z jego politycznego otoczenia, systematycznie obrzucani przez pisowców obelżywymi bluzgami, nagle siedli z nimi do stołu i merytorycznie, grzecznie dyskutowali o rzeczach istotnych dla przyszłości miasta.
Chamstwo pisowców powoduje w efekcie wytworzenie w ratuszu przekonania, że po prostu nie da się z nimi rozmawiać. Bo jak miałoby to wyglądać: „ty tumanie, ty wieśniaku z Łęk, nierozgarnięty półmózgu – przedyskutujmy sobie teraz kwestę np. kąpieliska na Krukach”. Tak to sobie wyobrażasz?
W tej konkretnej sprawie przypominam sobie odpowiedź Chwieruta sprzed wielu lat: co trzeba by zrobić, aby kąpielisko miało racje bytu, wyliczenia jak należy wypłaszczyć linię brzegu choć w jednym miejscu, nasypać ileś tam wywrotek piasku, zatrudnić ratowników, zainstalować prysznice i toalety, i tak dalej, szczegóły techniczne, kwestie własnościowe. W sumie opinia Chwieruta była mniej więcej taka: może kiedyś tam, ale byłoby drogo, zbyt drogo na coś, co posłużyłoby pewnej części mieszkańców tylko przez dwa – trzy miesiące w roku. Rzecz pewnie do ponownego rozważenia, przedstawienia nowych wyliczeń, wymiany poglądów za i przeciw. Tylko że do takich rozmów najprawdopodobniej nie dojdzie z uwagi na pamięć o wspomnianych bluzgach i dziesiątkach złośliwości czy chamskich obelg.
Ktoś powie: Chwierut powinien wznieść się ponadto, dla dobra mieszkańców. Aha. Jasne. Nie bardzo sobie jednak to wyobrażam. Bo nie wiem jak Chwierut, ale gdybym ja był prezydentem Oświęcimia (Boże broń), to po takich doświadczeniach obcowania z pisowcami, na każdą ich propozycję by zrobić cokolwiek, zrobiłbym natychmiast dokładnie odwrotnie.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Wśród Polaków jest absolutnie wielu patriotów, którym zależy na wielkości Polski! Moja propozycja – własne frustracje zostaw dla siebie, ewentualnie dla psychoterapeuty.
Polacy zawsze byli podzieleni. Dla Polaka liczy się tylko kasa i pełny brzuch. Ojczyznę i rodaków ma gdzieś.
Polacy, gdy są podzieleni, są słabi. Polacy zjednoczeni mogą wszystko! Vide historia. Kto i dlaczego chce podziałów/zyskuje na podziałach?
@Leszek
Elektrownia Ostrołęka pis przechulał lekką ręką 2 miliardy złotych.
Jeśli przyjąć wypowiedź Pana Suskiego za przejaw głupoty, a nie za np. cyniczną chęć przypodobania się wyborcom, to równie głupimi są ci, to już druga strona naszej politycznej sceny, którzy (Pan Marcin Święcicki) krytykę CPK uzasadniają koniecznością dłuższego (aniżeli na „Chopina”) dojazdu z Warszawy. A co powiedzieć o Panu prawie-prezydencie pytającym po co CPK skoro jest port lotniczy w Berlinie? A o KOalicjancie, który ogłaszał, że ruski gaz pali się w kuchence równie dobrze jak każdy inny? Na szczęście doszli do władzy mądrzy i zainteresowani interesem Polski politycy PiS-u.
Czy Pana zdaniem panuje consensus w takich sprawach jak np. katastrofa w Gibraltarze, zamach na Kennedy’ego? Skąd zatem zdziwienie, że i w tym przypadku – Premier Donald Tusk nie zrobił nic by umiędzynarodowić śledztwo i zwiększyć szanse na rzeczywiste wyjaśnienie przyczyn katastrofy – mnożą się teorie, także spiskowe? Chyba, że wyniki rosyjskiego „badania katastrofy” uważa Pan za wiarygodne.
Przejawem „głupoty” i „pisowskiego zamordyzmu” miało być aresztowanie „hiszpańskiego dziennikarza” Pabla Gonzalesa. Mądrzy Koalicjanci bronili go przed „represjami” ze strony PiS-u zarzucając ówcześnie rządzącym szerzenie spiskowej teorii o „ruskim szpiegu” Pawle Rubcowie. Koniec tej opowieści zapewne Pan zna. Przy tych „mędrcach” (choć i tu można snuć teorie spiskowe) Pan Marek Suski to prawie Einstein.
I tu wracamy do właściwego tematu – Apel Stowarzyszenia też w jakimś stopniu jest przejawem tej specyficznej wersji „głupoty”, jaką jest przedkładanie ideologii i emocji nad gotowość do poznania i rzetelnej oceny faktów.
Ale proszę się nie zrażać i pisać dalej.
Do @
Na dzień dzisiejszy fakty są takie że Antoni pociął na blaszki drugiego Tupolew za 65 mln. Złotych kątówką z Lidla za 100 zeta za co już dawno powinien gnić w kryminale.
Proszę bardzo: Marek Suski, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, wielki orędownik lotniska w Radomiu (za prawie miliard złotych, do tej pory coś ze sto milionów strat) – przekonywał, że większość Polaków lata na wakacje na południe Europy i do Afryki, zatem z Radomia znajdującego się na południe od Warszawy będzie im łatwiej, bo bliżej. Mądre, prawda Leszku?
Proszę bardzo: fontanny głupoty to kolejne teorie dot. katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza, ex ministra spraw wewnętrznych i obrony narodowej, wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości. Nie zgadzasz się? Cóż może rzeczywiście Antoni przedstawi w końcu te miażdżące dowody, które posiada i które już za chwilkę ujawni.
„Chcesz więcej?” Tak. Książki Pana Kmiecika liczą odpowiednio 348 i 440 stron. Pana komentarze to zapewne mniej niż jedna strona druku. Śmiało.
Napisał Pan: „ … jeśli ktoś jest głupkiem, jest po prostu głupi. … . To nie jest wtedy inwektywa, to jest fakt.” Mogę prosić o przykłady potwierdzające, że konkretny znany polityk Prawa i Sprawiedliwości jest „głupkiem”.
Ze swojej strony pozwolę sobie uzasadnić zarzuty agenturalności kierowane pod adresem Premiera Donalda Tuska. Pomińmy już wstrzymanie projektów infrastrukturalnych, których realizacja byłaby korzystna dla Polski, a niekorzystna dla Niemiec. Odwołajmy się do sfery symbolicznej i tego co nazywamy polityką historyczną. Nowy szef Instytutu Pileckiego odwołał konferencję, która miała być poświęcona zrabowanym przez Niemców polskim dziełom sztuki. Również inne działania Pana Ruchniewicza, np. rezygnacja z przygotowania książki o polskich więźniarkach niemieckiego obozu Ravensbruck potwierdzają tezę o zmianie orientacji Instytutu na w istocie proniemiecką. Odpowiada za to Premier Donald Tusk.
Leszek – przytoczyłem przecież tylko najważniejsze bluzgi umiłowanego prezesa; chcesz więcej? A bezustanne oskarżenia Tuska podczas miesięcznic i mitingów o agenturalność na rzecz Niemiec, o „zamordowanie Lecha K wraz z Putinem” i bajdurzenie o „zdrajcach” – uszło jakoś twojej uwadze? A co się robi z mordercami i zdrajcami? No powiedz Leszku, co? Czy to są wezwania o udzielenie delikatnych napomnień?
Ta zorganizowana kampania nienawiści wywołana przez Kaczyńskiego znalazła doskonałe narzędzie nie tylko w postaci artykułów w ściekowej prawicowej prasie, w internecie, ale przede wszystkim w telewizji Kurskiego, nieformalnego ministra propagandy pis. Pamiętasz setki napastliwych komentarzy, pamiętasz codzienne „paski grozy” w tvp, czy mam ci to wszystko przypomnieć? Aż taką masz sklerozę?
Określenie „przemysł pogardy” zostało ukute przez pisowskich specjalistów od czarnego piaru, odnosiło się do jakichkolwiek głosów krytyki wobec pis. Bo przecież prezes zawsze miał rację i nigdy się nie mylił, wszystko co robił było dla dobra Polski, dla Narodu i Ojczyzny. Więc każda krytyka polityki pis była przede wszystkim zdradą, ale wynikała tez z pogardy „elit” wobec „zwykłych Polaków”. Bardzo chwytliwe wśród słabo wykształconych, starszych wiekiem wyborców.
No sorry, Leszku, ale ale jeśli ktoś jest głupkiem, jest po prostu głupi. Jeśli ktoś mówi od rzeczy – zwyczajnie bredzi. To nie jest wtedy inwektywa, to jest fakt. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Czy chwytanie się za głowę słysząc okrzyki kościołkowych bab (o Dudzie): „niech będą błogosławione piersi, które Cię wykarmiły” – jest przejawem nadęcia? Czy brednie Macierewicza o kolejnych „wybuchach” nie budziły w tobie zniesmaczenia?
Romowie przestańcie robić z siebie święte uciśnione krowy.! i weżcie się do roboty bo od lat żyjecie na koszt Polskiego podatnika nieroby! obwieszone złotymi kietami! Każdy na swoją opinie pracuje sam!! Wy także latami poprzez swoje „występy” zapracowaliście sami na swoją opinie. A jak chcecie to mogę wam przytoczyć datowo ze szczegółami wasze „występy” z np. ostatnich 10-u lat z miejscowości Gorzów, Bobrek i miasta Chrzanów. Tyler w temacie.
Romowie pobili lekarza i ratownika medycznego na sor w poznaniu
Leszku czym się tak podniecasz ham jest tylko jeden w tej Polsce komunistyczna świnia TW Balbina.
Proszę kontynuować to jakże skromne zastawienie. Napisał Pan przecież „I tak dalej”.
Nie odwdzięczę się równie ubogim zestawem cytatów. Polecam książki Pana Sławomira Kmiecika „Przemysł pogardy” i „Przemysł pogardy 2”. A dotyczą one jakże minionej epoki dwóch pierwszych dekad naszego stulecia.
Pana odpowiedź, by nawiązać do tematu, w pewnym stopniu przypomina Apel Stowarzyszenia Romów – silne emocje całkowicie oderwane od rzeczywistości.
Żadne tam „gwiazdki”. Tu i ówdzie skandowano i śpiewano „Je … ć PiS”. W Słowniku Języka Polskiego wykropkowane słowo określone jest każdorazowo jako wulgaryzm. Nie doszuka się Pan po stronie obecnej opozycji równie prymitywnego i chamskiego programu politycznego. Ale jego przeszło roczna realizacja przyniosła już pierwszy efekt – wyborcze zwycięstwo Pana Prezydenta Karola Nawrockiego. Mam nadzieję, że to początek procesu odbierania szeroko pojętemu „chamowi” władzy nad Polską.
Leszek: „Stworzenie w Polsce przemysłu pogardy w stosunku do tych Polaków, którzy mają odmienny aniżeli Pan Premier pogląd na polskie sprawy, to jedno. W tym zakresie Pan Donald Tusk miał i nadal ma sprawczość” – zastanawiam się, czy masz Leszku aż tak wielką sklerozę, czy też po prostu zwyczajnie i bezczelnie kłamiesz.
„My jesteśmy tu gdzie wtedy. Oni tam gdzie stało ZOMO” – powiedział Kaczyński o peło podczas wiecu w w 2006 r.
Tak się zaczęło. A potem już strumień bluzgów płynął z wąskich ust Kaczyńskiego nieustannie, bez żadnych zahamowań.
Zdumiona tym chamstwem opozycja milczała. No bo przecież tak nie można, tak niekulturalnie, tak wstrętnie…
– „gorszy sort”, „gestapo”, „zdrajcy”, Kaczyński, grudzień 2015
– „komuniści i złodzieje”, Brudziński i Kaczyński, grudzień 2015
– „boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami” Kaczyński lipiec 2017.
I tak dalej.
Aż tu nagle, w 2020 roku pojawiły się gwiazdki. Po stronie pis – zdumienie: jak to, oni też tak potrafią? Ale przecież tylko nam pisiorom tak wolno. Bo jeśli pis bluzgać, to jest dobrze. A jeśli opozycja rzuci gwiazdkami, to jest skandal, to jest przemysł pogardy.
Proszę nie zarzucać mi (a tak to traktuję) przeceniania znaczenia Premiera Donalda Tuska. Stworzenie w Polsce przemysłu pogardy w stosunku do tych Polaków, którzy mają odmienny aniżeli Pan Premier pogląd na polskie sprawy, to jedno. W tym zakresie Pan Donald Tusk miał i nadal ma sprawczość. Mając to na uwadze zasugerowałem Autorom apelu, że nie jest rozsądne działanie, dające się porównać z chęcią zabezpieczenia mienia poprzez oddanie go w opiekę złodziejowi.
Jak napisałem: „Określenia „Fala nagonki” i „akty niechęci” oraz budowane przez Autorów widmo zagrożenia należy uznać za niezgodną z faktami ocenę rzeczywistości. Jest ona z jednej strony (co do skali zjawiska) przesadna, z drugiej zaś (co do charakteru problemu) uproszczona.” Trudno zatem zarzucać Panu Tuskowi odpowiedzialność za coś, czego zwyczaj nie ma.
Takie określenia jak „nagonka na imigrantów”, „rasizm”, „dyskryminacja” czy „wreszcie mowa nienawiści” mają uniemożliwić rzetelną dyskusję na temat bardzo złożonego problemu. A w istocie, co pokazałem na przykładzie neokolonialnego i rasistowskiego traktowania imigrantów, są bronią obosieczną, ale służącą jedynie zranieniu oponenta, a nie mierzeniu się z trudnym zagadnieniem imigracji.
Tym chata bogata
co zajebał tata
Piękne Leszku odwrócenie kota ogonem. Gratuluję. Chyba bym tak nie potrafił. Winnym obecnej nagonki na imigrantów jest tusk – i wszystko jasne.
Mam kilka uwag do Autorów tego ksenofobicznego (to nie zarzut) apelu.
Można zrozumieć formalne powody wyboru adresata. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że szukanie wsparcia w przeciwstawianiu się „nawoływaniu do nienawiści” u osoby, która powrót do władzy w Polsce zawdzięcza w niemałym stopniu hasłu „Je … ć PiS” nie jest rozsądne. Ktoś, kogo modus operandi sprowadza się od lat do rozniecania nienawiści może jedynie wykorzystać ten apel do celów politycznych, raczej sprzecznych z intencjami Autorów.
Określenia „Fala nagonki” i „akty niechęci” oraz budowane przez Autorów widmo zagrożenia należy uznać za niezgodny z faktami opis rzeczywistości. Jest ona z jednej strony (co do skali zjawiska) przesadny, z drugiej zaś (co do charakteru problemu) uproszczony.
Problemu nie da się sprowadzić do dyskryminacji, ksenofobii i rasizmu. Jak słusznie ktoś zauważył „Batclan też nie wziął się z nieba”.
Trudno zrozumieć jeszcze jedno. Autorzy apelu biorąc w obronę osoby o „innym kolorze skóry, narodowości, języku i kulturze” zapominają, że największym zagrożeniem dla tych osób są na chwilę obecną nasi sąsiedzi: Niemcy, Rosja i Białoruś. Ci pierwsi deportują do Polski ludzi, którzy wybrali Niemcy, nie Polskę, jako miejsce swojego zamieszkania. Ci drudzy instrumentalizują imigrantów traktując ich jak broń w wojnie także z Polską.
Autorom oskarżającym innych o dyskryminację i rasizm umknął jeszcze jeden istotny aspekt problemu. Pewien niemiecki polityk krytykując pomysły odsyłania imigrantów do swoich krajów zapytał min. kto będzie jeździł w Niemczech taksówkami. Neokolonializm i rasizm w czystej postaci. Imigranci postrzegani jako sposób na rozwiązanie problemów demograficznych Europy. Ale każdy z nich opuszcza swój kraj, swoją społeczność, swoją rodzinę, rodziców, żonę, męża, dzieci. A wszystko, wedle niektórych, po to tylko, by „Europejczycy” mieli zapewnione tanie usługi.
I na koniec mam pytanie. Na jaki „jasny, stanowczy sygnał” liczą Autorzy apelu?
AAA był cały czas, tylko nikt go nie słuchał, bo ataki na osoby nie będące nordyckimi blondynami nie były tak częste. Teraz gdy ludzie ześwirowali na punkcie uchodźców nikt kto ma ciemniejszą skórę lub ciemne włosy, albo nie daj boże inaczej się ubiera nie może czuć się bezpiecznie, bo jakiś … przyznał sobie prawo o decydowaniu kto może być czystym Polakiem. Tak się składa, że rodziny większości Polaków mają domieszkę „obcej” krwi. Po przejściu Armii Czerwonej zostało masę jak to kiedyś nazywano bękartów. Po zaborach też pozostało wielu „obcokrajowców”
Czemu teraz pisze pisma i apeluje do premiera Tuska a gdzie był do tej pory .Tematy które tam opisuje są od dawna żadna nowość. Czyżby był zwolennikiem partii Kaczyńskiego.