W tym odcinku „Porozmawiajmy.O” biorą udział Krzysztof Kozik – przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa i Energetyki Związku Zawodowego „Kontra”, mieszkaniec Libiąża, górnik oraz radny powiatu chrzanowskiego, Marek Staroń – przewodniczący Komisji Zakładowej Związku Zawodowego „Kontra” w elektrowni „Siersza” w Trzebini, a także Jakub Przewoźnik i Paweł Plinta – radni miasta Oświęcim.

Jako pomysłodawcy „Porozmawiajmy.O”, samorządowcy i przede wszystkim mieszkańcy, obawiamy się o przyszłość miejsc pracy w energetyce i górnictwie w naszym regionie. – Czy jest ryzyko utraty miejsc pracy w górnictwie w pobliskich kopalniach? – pyta Paweł Plinta.
– Odnawialne źródła energii są niestety mało stabilne. Nie mogą pod tym względem konkurować z klasycznymi źródłami energii. Małopolska Zachodnia to obszar przemysłu ciężkiego. To duże zakłady. Jako górnicy uważamy, że transformacja tej części Małopolski powinna przebiegać w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny. Musimy zawiesić w Polsce system ETS i pozostające wtedy środki finansowane powinny być przeznaczone na transformację i rozwój – mówi Krzysztof Kozik.
Próbujemy odpowiedzieć na pytanie co rząd premiera Donalda Tuska planuje aktualnie w górnictwie i energetyce. Ile będą jeszcze funkcjonowały kopalnie w naszym rejonie? – Wygląda na to, że Unia Europejska naciska na Polskę, aby przyspieszyć proces likwidacji kopalń. Boimy się wzrostu bezrobocia – stwierdza Krzysztof Kozik.
– Mamy uchwałę, która mówi, że od 1 stycznia 2026 r. nie będzie już produkcji energii w elektrowni „Siersza”, w związku z tym mamy ciągle założony komitet protestacyjny. Rozmowy trwają. Powinniśmy w Polsce przebudować klasyczne bloki energetyczne na inne, alternatywne źródła energii – mówi Marek Staroń.
– Czy odejście od węgla jest już przesądzone? – pyta Paweł Plinta.
– Energia z węgla jest droga z powodu opłat jak np. ETS. Wcale nie jest to brudna energia. Zastanawiam jak kopalnie i elektrownie będą zamykane, co będzie również działo się z rynkiem materiałów budowlanych.Uważam, że Małopolska Zachodnia traktowana jest po macoszemu. Dziś ten obszar potrzebuje realnej pomocy. Obawiam się wyludnienia poszczególnych miejscowości – mówi Marek Staroń.
– Zobaczmy, gmina Brzeszcze już jest gminą poniżej 20 tys. mieszkańców, podobna smutna przyszłość czeka najprawdopodobniej gminę Libiąż. Kopalnie były do tej pory elementami miastotwórczymi. Dziś te gminy wymierają. To jest zły kierunek. To przykład polityki polaryzacyjno-dyfuzyjnej, z która zdecydowanie się nie zgadzam – dodaje Krzysztof Kozik.
Poruszamy również tematy samorządowe. – Jak można byłoby np. wykorzystać OZE w jednostkach samorządu terytorialnego? Mówi się wiele o transformacji energetycznej, a w naszych lokalnych samorządach to zagadnienie kuleje – pyta Jakub Przewoźnik.
– Zobaczmy przykładowo na pobliskie Tychy. Tam przetwarzany jest biogaz z oczyszczalni ścieków na energię elektryczną i cieplną, tym ogrzewany jest np. miejski aquapark. Na tym można naprawdę robić biznes. To wszystko zależy od gospodarzy gmin – mówi Krzysztof Kozik.
– Musimy również postawić również na biomasę i miękki RDF, które są bardzo słabo wykorzystywane – dodaje Marek Staroń.
– Co zatem powinni zrobić lokalni samorządowcy, aby obszar np. powiatu oświęcimskiego, czy chrzanowskiego nie został stopniowo zmarginalizowany, co na naszej ziemi może zastąpić ten tradycyjny przemysł? – pyta Paweł Plinta.
– Mamy duży problem z wyludnianiem się. Kraków, Katowice, czy Bielsko-Biała ściągają nam mieszkańców. Lokalne samorządy w Małopolsce Zachodniej potrzebują wsparcia, aby się rozwijać. Tylko aby ten rozwój był mądry. Najważniejsze aby w gospodarce, również lokalnej, mieć zdrowe fundamenty. Potrzebujemy stref gospodarczych, nowych dróg, infrastruktury kolejowej. Marzę, aby Droga Współpracy Regionalnej połączyła kiedyś Oświęcim z Olkuszem. Potrzebujemy firm, które tutaj lokalnie będą dawać zatrudnienie i płacić podatki do gmin – stwierdza Krzysztof Kozik.
My, jak zawsze, zapraszamy do „Porozmawiajmy.O”. Czekamy na Wasze tematy i propozycje. Zachęcamy do współpracy wszystkich, którzy chcą rozmawiać i działać na rzecz poprawiania naszej lokalnej rzeczywistości.
Nasz adres e-mail: porozmawiajmy.o.oswiecim@gmail.com
Nasz numer telefonu: 500 146 701
Prosimy także o subskrybowanie naszego kanału oraz lajkowanie rozmów na YouTube oraz udostępnianie naszych materiałów na Facebooku. Zapraszamy do udziału we wspólnej obywatelskiej dyskusji!
Organizacja pracy, aktualnie używane złoża, panujące złodziejstwo to jedna sprawa. Druga to proszę zauważyć, że jest duża ilość złóż lepiej dostępnych, gdzie nikt nawet nie planuje budowy kopalni vide Oświęcim czy Przeciszów. A nie buduje, bo węgiel to przeżytek na dzisiejsze czasy. Jeden szyb to koszt około 3 miliardów – za tyle buduje aktualnie KGHM. Czy da się sprzedać ten towar i jeszcze zarobić? Największym inwestorem w OZE są Indie i Chiny, jednocześnie budują najwięcej bloków węglowych. Jak widać nie chodzi tu o wykpiwaną ekologię, a sensowną dywersyfikację. Może to w końcu dotrze do sierot po Gierku i Jaruzelskim i przestaną blokować inwestycje planowane od 40-50 lat w przebudowę systemu w kierunku atomu?
Ten obok Przeoźnika to górnik dołowy? Fajnie jest być z zawodu działaczem związkowym.
Zasoby węgla w większości kopalń w Polsce są na wyczerpaniu, tzn. węgiel jeszcze jest, ale w coraz głębszych złożach, z których wydobycie robi się już zupełnie nieopłacalne. Głównie z tego powodu polski węgiel jest mniej więcej 8 – 10 razy droższy niż wydobywany w Australii, Kolumbii czy Indonezji. Nawet więc mimo kosztów transportu jego import się znacząco opłaca. Do tego dochodzą wysokie płace w górnictwie (w tym różnego rodzaju przywileje) i niska wydajność pracy. Wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że sytuacja będzie się tylko pogarszać, nie poprawiać.
Co roku dopłacamy do górnictwa coraz więcej, w tym roku będzie to 9 – 10 miliardów złotych. Mimo to węgiel z polskich kopalń już tak drogi, że przemysł nie chce go kupować i zalega na wielkich hałdach przykopalnianych. Rząd więc administracyjnie ograniczył import, przez co przemysł musi kupować węgiel krajowy, co z kolei podraża jego koszty produkcji i konkurencyjność fabryk.
Rezultat będzie następujący: górnicy w Libiążu będą nadal wspaniale fedrować, ale Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu padną, bo zjedzą je koszty energii i surowca.