Do mieszkańców gminy Zator dotarła informacja o reorganizacji tamtejszej karetki z trzyosobowego składu na zespół dwuosobowy. Według dyrekcji szpitala jest to decyzja nie odwołalna i podyktowana przesłankami finansowymi. Wpływ na taką decyzję miała tylko statystyka związana z ilością wyjazdów na tym terenie, nie patrząc na jakość i czas tych wyjazdów. A tych może i jest mniej, niż w innych podstacjach, ale biorąc pod uwagę odległości, czas spędzony z pacjentem, stan pacjenta to już nie jest tak wesoło.
Wszystko oczywiście zgodnie z ustawą, najpierw usunięcie lekarza z karetki, teraz usunięcie trzeciego ratownika. Finansowe cyferki muszą się zgadzać, nic poza tym się nie liczy.
Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?
Rzeczywiście, trzecia osoba nie jest zawsze potrzebna, a nawet można powiedzieć, że jest potrzebna rzadko. Ale jednak chodzi o życie ludzkie, wystarczy, że taka potrzeba wystąpi raz na miesiąc i wtedy te zaoszczędzone 8200zł wydają się małym kosztem. A resuscytacja jest tylko niewielkim ułamkiem, kiedy trzy pary rąk są potrzebne.
Niespełna dwa miesiące temu odbyło się spotkanie ratowników medycznych kontraktowych z dyrekcją szpitala, celem negocjacji warunków nowego kontraktu. Głównym punktem była negocjacja kwoty godzinowej za pracę, ponieważ obecna obowiązywała od wielu lat. Na propozycję ratowników dyrekcja się nie zgodziła, tłumacząc się wysokimi kosztami, co spowodowałoby przekształcenie wszystkich karetek na dwuosobowe. Delegacja ratowników do tego nie chciała dopuścić i zgodziła się na stawkę zaproponowaną przez dyrekcję szpitala, wyraźnie zaznaczając, że na zmniejszenie obsady nie ma zgody w ich środowisku.
Ratownicy twierdzą, że redukcja w zatorskiej karetce, to tylko początek, bo dlaczego oszczędzać tylko 8 200 zł miesięcznie jak można 32 800 zł, a dyrekcja nie specjalnie się kryje, że w niedalekiej przyszłości rzeczywiście tak będzie. Więc problem dotyczy całego powiatu, wszystkie karetki będą zespołami dwuosobowymi. Dodać należy, że może to nie będzie nic dziwnego, bo w końcu większość województwa tak pracuje, ale czy my chcemy być jak większość, czy inni mają 2 mln turystów odwiedzających Auschwitz, 1,5 mln odwiedzających Energylandię, a te cyfry tylko rosną.
Aspekt bezpieczeństwa jest tylko jednym z wielu w powyższej sprawie. Ratownicy zaznaczają, że redukcje te, spowodują zmniejszenie ilości godzin w grafiku prawie w wysokości dziesięciu etatów. Godziny te zostaną zabrane ratownikom kontraktowym, zgodnie z umową. Przypominamy, że pracownik kontraktowy sam płaci pełne składki ZUS, kupuje ubrania, szkoli się, nie ma płatnych urlopów czy chorobowych. Dla wielu z nich praca dla ZOZ Oświęcim jest jedyną pracą, a biorąc powyższe koszty, przewidywania są, że zostanie im wtedy 1000zł wypłaty. To, że są „kontraktowcami” to w większości przypadków nie ich decyzja, zostali do tego przymuszeni wiele lat temu, przechodząc z etatów na kontrakty. Mieli wybór: praca w zawodzie i kontrakt, opuszczenie zawodu, lub praca u odległych dysponentów, jednak każdy wybrał „swój dom”.
Podobny problem, z próbą przekształcenia karetek wystąpił w powiecie wadowickim parę lat temu. Tam jednak na wysokości stanęła Rada Powiatu wraz z mieszkańcami. I właśnie w Radzie i w Staroście ratownicy widzą największą szansę na zatrzymanie zmian. Zobaczymy czy staną na wysokości zadania?
Problem dwuosobowych zespołów znany jest w całej Polsce. NFZ który jest sponsorem Państwowego Ratownictwa Medycznego twierdzi, że pieniędzy jest wystarczająco dużo, aby były zespoły trzyosobowe, a ratownicy tylko to potwierdzają. Okazuje się, że pogotowia które są samodzielne, mają lepsze wyniki finansowe, choćby poprzez mniejsze koszty. A te które są zarządzane bezpośrednio przez szpitale ledwo wiążą koniec z końcem, bo często się okazuje, że pieniędzmi z pogotowia łata się dziury na innych oddziałach. A tak nie powinno być. Rozwiązaniem sytuacji było by stworzenie Samodzielnego Publicznego Pogotowia Ratunkowego, ale na to powiat się nie zgodzi, bo szpital na długach też im się nie podoba.
Ustawa która została wspomina powyżej o minimalnym składzie w karetce, została wprowadzona wiele lat temu. Każda partia uważała, że tak nie powinno być, ale do dnia dzisiejszego nikt nie chce tego zmienić. A będzie niestety gorzej, nowych ratowników medycznych jest coraz mniej, zawód ciężki i mało opłacalny. Wejście do zawodu trudne, bo po półrocznej praktyce trzeba być już pełnoprawnym członkiem zespołu, nie ma czasu na dokształcanie pod okiem doświadczonej dwójki, która w większości przypadków jest wystarczająca.
Chciałoby się powiedzieć na koniec „Niech Bóg ma Was w opiece” bo ratownik może nie zdążyć.
M.M.
zdjęcie: archiwum
Ważne ,że w powiecie rządzą siły postępowe, które wiedzą najlepiej co jest dobre dla mieszkańców.