Sport

OŚWIĘCIM. W końcu zwycięstwo. Nad stylem trzeba pracować

Hokeiści Unii Oświęcim przełamali serię trzech porażek z rzędu. Dziś biało-niebiescy pokonali na własnym lodzie Zagłębie Sosnowiec 4:2, a trzy bramki zdobyli podczas gier w przewagach.

Trener Jiří Šejba rozpoczął mecz na trzy formacje. To rozwiązanie miało pomóc jego zespołowi lepiej wejść w mecz i narzucić rywalom swój styl gry. Tymczasem jako pierwsi prowadzenie objęli goście. Co prawda uderzenie z bekhendu Vladimira Luki obronił Michal Fikrt, ale wobec dobitki Michała Bernackiego był już bezradny.
Gospodarze wyrównali w 14. minucie, wykorzystując okres gry w przewadze. Gdy Łukasz Podsiadło szykował się już do opuszczenia ławki kar, Radim Haas tak wyłożył gumę Andrejowi Themárowi, że słowacki napastnik po prostu musiał trafić do siatki.
Chwilę później sytuacja się powtórzyła – sosnowiczanie znów wyszli na prowadzenie, a oświęcimianie doprowadzili do wyrównania. Na trafienie Tomasza Kozłowskiego po 64 sekundach odpowiedział Dawid Maciejewski, który wykorzystał dobre podanie Themára.
Na dobrą sprawę losy spotkania rozstrzygnęły się na początku drugiej odsłony. Oświęcimianie wykorzystali dwa okresy gier w przewadze i wypracowali sobie dwubramkową zaliczkę. „Odsiadkę” Tomáša Káňy na gola zamienił Kamil Paszek, z kolei podczas okresu gry pięciu na trzech sposób na Rafała Radziszewskiego znalazł Dariusz Gruszka.
Na dobrą sprawę prowadzenie biało-niebieskich mogło być znacznie wyższe. Zawiodła przede wszystkim skuteczność, ale gospodarzom zabrakło też odrobiny sportowego szczęścia. Największego pecha miał Miloslav Jáchym, który trzykrotnie trafił w obramowanie bramki. Raz krążek w poprzeczkę posłał także Andrej Themár.
Jutro o 18:00 hokeiści Unii Oświęcim zmierzą się z Kadrą PZHL.
 
 
Powiedzieli po meczu:
 
Jarosław Frączek, drugi trener Zagłębia: – Był to dla nas kolejny mecz z zespołem niezwykle doświadczonym w ekstralidze i mającym wysokie aspiracje. Jesteśmy beniaminkiem PHL i mieliśmy zbyt mało czasu, aby zbudować drużynę pod kątem występów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Chłopcy dają z siebie wszystko, choć może nie wygląda to na lodzie tak, jak powinno. Widać, że bardzo chcą, ale popełniają wiele błędów. Potrzebujemy czasu, by nabrać doświadczenia. Przed nami spotkania prawdy z Orlikiem Opole i Polonią Bytom, które pokażą, jaka jest siła naszego zespołu. Mamy dobrych bramkarzy w osobach Czernika i Radziszewskiego, ale czekamy na to, aż pomogą im zawodnicy z pola. Mam tu na myśli głównie napastników, bo strzelamy zbyt mało goli.
 
 
Jiří Šejba, trener Unii: – W końcu udało nam się zdobyć trzy punkty. Połowa spotkania było dobra w naszym wykonaniu, połowa słaba. Szwankowała też skuteczność, bo w drugiej odsłonie stworzyliśmy sobie tyle dobrych sytuacji, że nasze prowadzenie powinno być wyższe. Mamy nad czym pracować.
 
 
Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 4:2 (2:2, 2:0, 0:0)
0:1 – Michał Bernacki – Vladimír Luka, Tomáš Káňa (02:54),
1:1 – Andrej Themár – Radim Haas, Peter Tabaček (13:45, 5/4),
1:2 – Tomasz Kozłowski – Łukasz Rutkowski, Damian Słaboń (14:26),
2:2 – Dawid Maciejewski – Andrej Themár. Jakub Šaur (15:30),
3:2 – Kamil Paszek – Sebastian Kowalówka, Jan Daneček (22:35, 5/4),
4:2 – Dariusz Gruszka – Jan Daneček (24:22, 5/3).
Sędziowali: Mariusz Smura (główny) – Dawid Pabisiak, Patryk Puławski (liniowi).
Minuty karne: 10-20 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Rafała Radziszewskiego).
Strzały: 30-31.
Widzów: ok. 800.
Unia: Fikrt – Jáchym (2), Bezuška; S. Kowalówka (2), Daneček, Gruszka – Maciejewski, Šaur (2); Themár, Haas, Tabaček (2) – Gabryś (2), A. Kowalówka; Piotrowicz, Paszek, Wanat oraz Malicki.
Trener: Jiří Šejba
Zagłębie: Radziszewski (12) – Działo, Charousek; Rutkowski, Słaboń, Kozłowski – Martinka, Kaluža; Luka, Káňa (4), Bernacki – Horzelski, Podsiadło (4); A. Jaskólski, Stojek, Jaroš – Gniewek, J. Jaskólski; Pędraś, Sikora, P. Jarosz.
Trener: Marcin Kozłowski.
Źródło: Hokej.net
Poprzedni artykułNastępny artykuł
Send this to a friend