W tym roku, kiedy przypada 75 rocznica ucieczki rtm. Pileckiego z KL Auschwitz oraz 100 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, dwaj młodzi leśnicy z Warszawy planują szlakiem tej ucieczki przejechać na rowerach w nocy z 26 na 27 kwietnia z Oświęcimia do Nowego Wiśnicza, jak najwierniej odwzorowując drogę, którą przebyli uciekinierzy z Auschwitz.
Rotmistrz Witold Pilecki, żołnierz 1920 i 1939 roku, dobrowolny więzień KL Auschwitz i twórca konspiracji wojskowej w tym obozie.
Witold Pilecki (nr 4859) zagrożony dekonspiracją, a także pragnąc jako naoczny świadek przekazać prawdę o KL Auschwitz, zbiegł z obozu w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Uciekał wraz z Janem Redzejem (nr 5430) i Edwardem Ciesielskim (nr 12969).
Ucieczka z piekarni na Niwie
Realizacja niezwykle odważnego przedsięwzięcia była możliwa dzięki pomocy kolegów z organizacji obozowej. W tym czasie Witold Pilecki pracował w paczkarni obozowej, Edward Ciesielski w szpitalu więziennym, a Jan Redzej w magazynie żywnościowym przy kuchni obozowej. Wykorzystując swoje różnorodne kontakty konspiracyjne, Pilecki umożliwił dwom pozostałym śmiałkom dostanie się do komanda zatrudnionego na nocnej zmianie w piekarni w Oświęcimiu na Niwie, poza terenem KL Auschwitz. Pierwszy otrzymał w niej pracę Jan Redzej, który wcześniej poinformował Pileckiego i Ciesielskiego, że więźniowie z tego komanda są zamykani na noc w piekarni wraz z dwoma nadzorującymi ich esesmanami. On również zauważył, że są tam duże żelazne drzwi, przez które można wydostać się na wolność. W piekarni pracowało kilku cywilnych piekarzy i kilku więźniów.
Według dalszych informacji Redzeja do odkręcenia nakrętki z metalowego uchwytu, przy pomocy którego była przymocowana żelazna sztaba uniemożliwiająca otwarcie wspomnianych drzwi wejściowych do piekarni, konieczne było dorobienie klucza. Odcisk nakrętki sporządził w chlebie Jan Redzej i przekazał go znajomemu ślusarzowi, który mając jej wzór i rozmiar wykonał wkrótce potrzebny klucz. Został on ukryty przez Redzeja w magazynie węglowym na terenie piekarni.
W komandzie piekarzy można było pracować tylko za zgodą obozowego gestapo. Taka zgoda była każdorazowo wymagana w wypadku więźniów pracujących na zewnątrz KL Auschwitz. Odpowiednie skierowanie podpisał i wydał wówczas zgodę na pracę poza obozem Arbeitsdienstführer Franz Hössler. Takie skierowania zdobył Marian Toliński (nr 49). Wprawdzie były one wystawione na innych więźniów i do innych oddziałów pracy, lecz Ciesielski wywabił niepotrzebne dane i sporządził zgodne z potrzebami adnotacje dla siebie i Pileckiego.
Zamierzano uciekać w ostatniej dekadzie kwietnia 1943 roku. Wiadomym było bowiem, że w okresie przypadających wówczas Świąt Wielkanocnych znaczna część obozowej załogi SS będzie przebywać na urlopach. Aby nie wzbudzać podejrzeń i zapobiec represjom wobec kolegów, Pilecki nie zdecydował się na bezpośrednie przeniesienie z paczkarni do piekarni. W związku z tym dr Rudolf Diem (10022), wtajemniczony przez Mariana Tolińskiego w plan ucieczki, przyjął Pileckiego do bloku szpitalnego nr 20 z podejrzeniem zachorowania na dur wysypkowy. Rzekomego chorego umieszczono w izbie, gdzie pielęgniarzem był Janusz Młynarski (nr 355). Równocześnie Ciesielski poprosił dr. Władysława Fejkla (nr 5647), aby w drugi dzień świąt nowo przybyły był wypisany już ze szpitala jako zdrowy. Ten początkowo nie zgodził się tłumacząc, że chorych nie wolno zwalniać w niedziele i święta, ponieważ nie pracuje wtedy Arbeitseinsatz, czyli obozowe biuro przydziału pracy. Wówczas Ciesielski poprosił o interwencję ppłk. Juliusza Gilewicza (nr 31033), który dopiero namówił dr. Fejkla, aby odnotował w karcie chorobowej Pileckiego, że jest on zdolny do pracy. Następnie wykorzystano podrobione skierowania do komanda piekarzy z podpisem Hösslera, który wyjechał w tym czasie na kilka dni urlopu. W świąteczny poniedziałek, 26 kwietnia, Ciesielski i Pilecki zostali przeniesieni do bloku nr 15, gdzie mieszkali piekarze. Ostatecznie termin ucieczki ustalono na noc z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Więźniowie pracowali w obozowej piekarni na dwie zmiany. Stąd też należało nie tylko być skierowanym do komanda piekarzy, ale trafić także do grupy zatrudnionej na nocnej zmianie.
Niespodziewanie wynikła nowa trudność, bowiem kapo piekarni nagle zdecydował, że Pilecki będzie pracował w nocy, a Ciesielski pójdzie na dzienną zmianę w dniu następnym. Pomogło dopiero wstawiennictwo Jana Redzeja:
Wreszcie wszyscy byli „zrobieni” mową Redzeja, konfiturami, cukrem, jabłkami – z paczek ode mnie, no i wiele dopomógł wesoły nastrój drugiego dnia świąt. Godzina 18:30. Od bramy esesman woła: „Bäckerei…”. (…) Jesteśmy za bramą. Ileż razy ją przekraczałem myśląc: „Kiedy już nie będę potrzebował do niej powrócić”. Dziś wychodzę z myślą, że powrócić w żadnym wypadku nie mogę.
30 kwietnia 2016 r. ułani oddali hołd rozstrzelanym pd Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku nr 11
30 kwietnia 2016 r. ułani oddali hołd rozstrzelanym pod Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku nr 11. Fot. Marek Księżarczyk
Pilecki i Ciesielski byli ubrani w cywilną odzież, na którą nałożyli obozowe pasiaki, natomiast Redzej tylko w cywilne ubranie z czerwonymi pasami na marynarce i spodniach. Dwóch więźniów i dwóch esesmanów poszło do małej piekarni, w której wypiekano chleb dla załogi SS, natomiast sześciu więźniów, w tym Pilecki z kolegami, udało się pod strażą dwóch esesmanów do dużej piekarni. Była ona położona około dwa kilometry od obozu i z kolei wypiekała chleb dla więźniów KL Auschwitz. Wkrótce miał się rozpocząć najbardziej dramatyczny moment związany z bezpośrednią realizacją tak drobiazgowo zaplanowanej i przygotowanej ucieczki.
Z piekarni wyprowadzono ranną zmianę, a nowej kazano wejść do środka. Następnie zatrzaśnięto ciężkie drzwi i z zewnątrz dał się słyszeć jeszcze zgrzyt zakładanej na drzwi sztaby oraz szczęk klucza w kłódce. W budynku piekarni więźniowie zostali zamknięci z dwoma pilnującymi ich esesmanami. Bezzwłocznie musieli przystąpić do pracy, wyznaczonej im przez zatrudnionych w piekarni cywilnych robotników. Byli to mieszkańcy Oświęcimia: Józef Ryszko, Józef Barczak i Michał Jarecki.
Już po paru minutach Ciesielski i Pilecki mieli możliwość przekonać się, jak ciężka i mordercza jest to praca. W ciągu kilku mijających szybko godzin nocnych przeżyli wiele emocji. Dopiero kiedy nastąpiło kolejne rozpalenie pieców i krótka chwila przerwy w pracy, przystąpili do realizacji planu ucieczki. Przebywali wówczas w drewutni pod pozorem przygotowania opału. Ciesielski i Pilecki byli zajęci pracą, a Redzej wyciągnął schowany tam uprzednio dorobiony klucz i przystąpił do otwierania drzwi. Następne ogniwo planu – przecięcie dzwonka alarmowego – także pomyślnie zostało zrealizowane. Teraz liczyły się już sekundy.
Dzięki sprzyjającym okolicznościom – jeden z nadzorujących esesmanów zajęty był pisaniem listu, a drugi jedzeniem – wszyscy trzej podeszli do żelaznych drzwi, napierając na nie z całych sił. Przy kolejnym naciśnięciu wreszcie ustąpiły. Byli wolni. Błyskawicznie zrealizowali ostatni szczegół planu, czyli zamknięcie drzwi i zabarykadowanie ich od zewnątrz.
dr Adam Cyra / www.cyra.wblogu.pl
Zmarl Kazimierz Zając, nr obozowy 261, wspólwięzień Rotmistrza Pileckiego. Był więziony w Auschwitz i w Buchenwaldzie. Odszedł 8 kwietnia 2018 r. Mial 94 lata.
Kazimierz Zając był jednym z dwóch ostatnich żyjących więźniów, przywiezinych do Auschwitz w pierwszym transporcie Polaków 14 czerwca 1940 r.
Pozostał tylko Kazimierz Albin, nr obozowy 118, Honorowy Prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem – Pamięć o Auschwitz-Birkenau.