„Świadomość – Odpowiedzialność – Przyszłość” to tytuł międzynarodowej konferencji edukacyjnej poświęconej edukacji o Auschwitz i Holokauście. Była ona częścią obchodów 70. rocznicy utworzenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Honorowy patronat nad konferencją objął wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
Wzięło w niej udział ponad 150 osób z 14 krajów, m.in. Belgii, Francji, Izraela, Holandii, Niemiec, Polski, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Byli to eksperci i specjaliści zajmujący się edukacją w Miejscach Pamięci i muzeach Holokaustu, a także historycy, nauczyciele, edukatorzy i metodycy. Szczególnymi gośćmi byli świadkowie historii – byli więźniowie niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. Konferencję zorganizowało Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście, które takie spotkanie będące miejscem refleksji metodologicznej organizuje co dwa lata.
Problematyka konferencji zogniskowana była wokół następujących zagadnień:
• „Przesłanie Auschwitz – partykularyzm versus uniwersalizm”
• „Współczesne reprezentacje i recepcja Auschwitz”
• „Świadkowie historii depozytariuszami pamięci”
• „Nośniki pamięci – świadectwa materialne i nowe technologie”
• „Wizyta w miejscu pamięci jako szczególne doświadczenie edukacyjne”
• „Szoa wyzwaniem dla przyszłości”
– Wiedza, którą otrzymaliśmy od Świadków obliguje nas do podjęcia debaty dotyczącej wyzwań w edukacji o Auschwitz i Holokauście, które stoją przed nami współcześnie i w przyszłości. Dziś chcemy podjąć refleksję nad obecnym stanem i znaczeniem edukacji historycznej prowadzonej w wielu miejscach pamięci – powiedział Andrzej Kacorzyk, dyrektor Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście.
– 70. rocznica utworzenia Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau była dla nas inspiracją nie tylko do podsumowania dotychczasowych działań edukacyjnych, ale również próbą zastanowienia się nad przesłaniem Auschwitz i Holokaustu, jego aktualnością i znaczeniem dla współczesnych pokoleń – dodał.
Konferencję otworzył panel, który poprowadził sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej oraz przewodniczący Rady Fundacji Auschwitz-Birkenau Marek Zając. Wzięli w nim udział Sara J. Bloomfield – dyrektor Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, dr. Piotr M. A. Cywiński – dyrektor Muzeum Auschwitz oraz prof. Alain Chouraqui – dyrektor Miejsca Pamięci Camp des Milles, których dyskusja toczyła się wokół zagadnień: jakie pytania dotyczące zagrożeń płynących z otaczającej nas rzeczywistości stawia sobie odwiedzający miejsca pamięci i czy znajduje na nie odpowiedzi? Wobec jakich wyzwań stoją Miejsca Pamięci w kształtowaniu uniwersalnej refleksji na temat Szoa? Jakie są doświadczenia miejsc pamięci w przeciwdziałaniu ksenofobii, antysemityzmowi oraz nietolerancji?
– Młody człowiek, który odwiedza autentyczną przestrzeń Auschwitz-Birkenau, prawdopodobnie w swoim codziennym życiu nie stanie twarzą w twarz bezpośrednio z polityką ludobójczą. Zatem te mocne punkty odniesienia, które chcemy mu przekazać, powinien przekładać na otaczającą go rzeczywistość. Jednak indywidualne skojarzenia, które ma tu konkretna osoba, zadając tu swoje pytania, mogą okazać się nie do przyjęcia dla innych. Uważamy jednak, że po wizycie każdy powinien być zdolny do przemyślenia tego, co w jego życiu i jego otoczeniu niesie znamiona poważnych zagrożeń, bo to może budować osobistą odpowiedzialność za dzisiejszy świat – mówił Piotr Cywiński.
– Bardzo łatwo jest przejść do uogólnień – tu chodzi o nienawiść, tu o ludobójstwo, ale jest to coś znacznie bardziej skomplikowanego. Dlaczego nienawiść rozkwita, dlaczego ludobójstwo staje się możliwe – to są pytania o ludzką naturę. Staramy się, aby nasze wystawy stawiały pytania nie tylko o historię, ale także uniwersalne pytania o nas samych. Staramy się tworzyć ekspozycje dotyczące szerokich tematów i motywów z historii Holokaustu po to, aby motywować ludzi do zadawania sobie pytań – mówiła Sara J. Bloomfield
– Naszą odpowiedzialnością jest zapewnienie trwania pamięci o Holokauście. Miejsce Pamięci Camp des Milles powstało 4 lata temu. Pracujemy na podstawie kilku zasad, z których najważniejsza jest taka, że nasze badania mają się skoncentrować na użyteczności tej wiedzy współcześnie. Naszym mottem jest pamięć na dziś. Druga zasada to rozważenie Holokaustu jako paradygmatu pozwalającego zrozumieć ludzkie mechanizmy, których kombinacja umożliwiła ludobójstwo. Staramy się używać podejścia multidyscyplinarnego. Historia stanowi podstawę, ale ważna jest też socjologia, psychologia, nauki polityczne, prawo, itd. Staramy się łączyć wyniki badań z tych dziedzin i z ich perspektywy mówić o historii Holokaustu. Chcemy pokazywać fakty, ale także związki pomiędzy nimi – mówił Prof. Alain Choraqui.
Jednym z tematów dyskusji było poszukiwanie równowagi pomiędzy wiedzą i emocjami podczas wizyty w Miejscach Pamięci.
– Są edukatorzy, którzy ewidentnie starają się wywołać konkretne emocje. To jest dla mnie na dłuższą metę bezproduktywne. Manipulowanie emocjami jest równie złe, jak manipulowanie faktami w narracji. Nie jest trudno doprowadzić kogoś do płaczu. Jednak nie o to chodzi. W tym miejscu szedłbym raczej w wyciszenie – w ten sposób nie narzuca się żadnej konkretnej emocji, a także dlatego, że w wyciszeniu każdy może łatwiej odnaleźć swoje własne emocje, swoje własne przemyślenia i postanowienia Natomiast nie wydaje mi się, aby rolą narratora było narzucanie stanów emocjonalnych podczas przejścia podczas autentyczne miejsce – powiedział Piotr Cywiński.
– Główne wyzwanie polega na tym, że potrzebna jest równowaga pomiędzy emocjami, a refleksją. Dochodzi tam jeszcze element wiedzy. Te trzy wymiary: wiedza, autentyczne miejsce i refleksja są ściśle ze sobą powiązane. Same emocje nie są najlepszym sposobem wywołania refleksji na temat odpowiedzialności. A kiedy występuje sama refleksja na temat ludobójstwa, czy praw człowieka, to umykają nam historie ludzi, którzy cierpieli, którzy się sprzeciwiali, czy walczyli. To wielkie wyzwanie, bowiem dziś emocje stanowią główne narzędzie wywołujące refleksje. Kiedy mówimy o tematach abstrakcyjnych w sposób chłodny i intelektualny, pozostaniemy tylko na tej płaszczyźnie. Natomiast jeżeli dotrzemy do emocji, które wywołują kolejne pytania, wówczas temat abstrakcyjny staje się ludzki i może trafić do serca – mówił prof. Alain Chouraqui.
– Myślę, że zazwyczaj ludzie pamiętają najlepiej coś, czego doświadczyli. Element emocjonalny jest potrzebny w tym doświadczeniu. Jednak w naszej wystawie zadbano o to, aby nie było sentymentalizacji historii. Udało nam się znaleźć równowagę między elementem edukacyjnym, a upamiętnieniem. Chcieliśmy, żeby wystawa robiła na odwiedzających wrażenie i doświadczenie emocjonalne jest istotne. Refleksja zaczyna się od emocji – mówiła Sara Bloomfield.
Szczególnymi gośćmi drugiego panelu, którego hasłem były „Trudne powroty…”, byli świadkowie Auschwitz: Halina Birenbaum, dr Janina Iwańska, prof. Zbigniew Kączkowski, Roman Kent oraz Marian Turski.
– Pierwszy raz przyjechałam tutaj w 1965 r. – dość przypadkowo, bowiem przyjaciele poprosili mnie o pokazanie byłego obozu. Powiedziałam, że pokażę im blok, w którym byłam, pryczę, na której spałam. W Birkenau stanęłam przed bramą i zatkało mnie tak, że udało mi się tylko dojść w milczeniu do baraku, gdzie wskazałam palcem moją pryczę. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. W samochodzie od samego Oświęcimia do Warszawy nie mogłam się odezwać, tylko cały czas płakałam. Po kilku dniach przypomniało mi się, że kiedy moi rodzice 10 lat wcześniej przyjechali do Auschwitz z zakładem pracy z wycieczką, to później przez dłuższy czas nie rozmawiali ze mną na ten temat, tylko co jakiś czas przechodząc obok, głaskali mnie po głowie. Dopiero po upływie kilku dni mama powiedziała: „widzieliśmy w Oświęcimiu twoje warkocze”. Więcej nie wróciłam już do Auschwitz i nie namawiałam do tego nikogo. Nie byłam w stanie tam nic powiedzieć. Świadomie powróciłam dopiero na 50. rocznicę wyzwolenia obozu – mówiła dr Janina Iwańska.
– Wyemigrowałam z Polski w 1946 r. nielegalna drogą do Palestyny. Do Polski wróciłam po 40 latach. Jednak od pierwszej chwili wszędzie o tym opowiadałam. Ludzie nie chcieli wielokrotnie tego słuchać. A od 1964 r. zaczęłam opowiadać o tej historii dzieciom w szkołach. Był czerwiec 1986 r. W drodze do Oświęcimia nie mogłam wydobyć z siebie słowa, ani znieść czyjejkolwiek rozmowy. Jedynie widok cmentarzy przydrożnych koił, w ich widoku czułam się najbardziej u siebie…Weszłam do baraku, było ciemno. zacisnęłam gołymi rękami drewnianą krawędź nary… I nagle jakbym dotknęła niepojętej potęgi! Potęgi największego zła i jeszcze większej potęgi zwycięstwa nad nim. Coś mnie uniosło w tym baraku ponad wszelkie marności świata. Jakbym przerosła siebie i to wszystko.Poprosiłam izraelskiego przewodnika, by mnie zaprowadził do kogoś z sekretariatu. Od progu zaczęłam wyrzucać z siebie, kim jestem, kim byłam. Wyjęłam swoje zapiski z Izraela o Oświęcimiu… rozgorączkowaniu, w jakie ich wprowadziłam swym napięciem i pośpiechem nawet nie dopuściłam, aby mnie zaprosili do stołu i usiedli ze mną. Wreszcie jednak porozumieli się między sobą i kierownik zaproponował przynieść szybko magnetofon… Bałam się, że moja grupa odjedzie i nie zdążę im tu opowiedzieć wszystkiego. Nie spodziewałam się tylko, że nagle łkanie zdusi mi głos. Nigdy przedtem nie płakałam, gdy opowiadałam te przeżycia. Teraz wszystko było inaczej, mocniej – bliżej. Bo było tutaj, na tym skrawku ziemi, pod tym niebem – mówiła Halina Birenbaum.
– Mam 96 lat, a jak mawiał Ludwik Solski – w tym wieku wolno już mi zapominać. Nie pamiętam dokładnie, kiedy to było. Po raz pierwszy przyjechałem tu z żoną, której pokazałem swoją drogę ucieczki z obozu, to, co utkwiło mi w pamięci bardzo mocno. O ucieczce, złapaniu, jak się z tego wywinąłem z życiem. Dziś opowiadam o tym nie raz. Mam 4 dzieci, 7 wnucząt – każde z nich chce tu ze mną być i każdego z nich oprowadzałem. Jedne z pierwszych wspomnień to spotkanie z przewodnikami Muzeum – to była jedna z moich pierwszych publicznych relacji. Jednak nie stronię od opowiadania. Nie jestem poetą – jestem inżynierem budowlanym z wykształcenia, także trochę bardziej stąpałem po ziemi. Nie przeżywałem tych wizyt tak emocjonalnie – mówił prof Kączkowski.
– Jest chyba pewna różnica między Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau, gdzie na przemysłową skalę prowadzono Holokaust, niszczenie całego narodu w komorach gazowych. Ja byłem w obozie i o tym, co się tam działo wiedziałem tylko z cudzych relacji. Przez jakiś czas przebywałem w Birkenau i wielkie straszne wrażenie robiły na mnie te dymiące przez cały czas krematoria. I zapach palonych ciał. To było coś okropnego i strasznego. Ale o tym, co się tam dzieje wiedziałem tylko z relacji innych – dodał.
– Przypisuje nam się czasem jakiś szczególny honor. Jednak w naszym doświadczeniu obozowym nie ma nic honorowego – to jest doświadczenie, które nie powinno nam się przytrafić. Kiedy pierwszy raz powróciłem do Auschwtiz, byłem bardzo cichy, nie chciałem nic mówić, chciałem być sam. Przechodziłem przez różne części Auschwitz – od rampy kolejowej, gdzie Niemcy nas powitali i próbowałem ponownie przeżyć to wydarzenie. Byliśmy zamknięci z rodziną w wagonie towarowym przez trzy dni bez żadnej żywności. Panował tam okropny smród. Wielu dzieci i dorosłych nie przeżyło tej podróży. Pamiętam, że kiedy otworzyły się drzwi, oślepiło nas słońce. Następnie usłyszeliśmy Alle Raus, Schnell. Ten rozkaz był oczekiwany, bo bardzo chcieliśmy opuścić wagony, ale nie wiedzieliśmy, co nas czeka dalej. To mi się przypomniało, kiedy powróciłem tu pierwszy aż. Chciałem przypomnieć sobie tę scenę, zobaczyć to przed własnymi oczyma po latach. Dziś Auschwitz nie jest już słowem – jest wyrazem zła, największego zła, jakie mogło się wówczas przydarzyć człowieczeństwu. Mam nadzieję, że nigdy się już nie wydarzy. Auschwitz w niedalekiej przyszłości może stać się małym przypisem w historii i dla mnie byłaby to wielka tragedia. Nie możemy o tym zapomnieć – mówił Roman Kent.
– Ja zostałem dotknięty amnezją. Po tych wszystkich przejściach dotknęła mnie niemal totalna amnezja, ale zawsze pamiętałem pierwszy dzień pobytu i nie mogłem się uwolnić od numeru B-9408. Znam wielu, którzy próbowali to wymazać i zatrzeć, ale mi nie sprawiało to bólu. W tym sensie nie mogłem zapomnieć. Jednak poza epizodami jest pustka. W jaki sposób odzyskałem pamięć? Była to dziwna historia. Przez wszystkie obozy przeszedłem z grupą przyjaciół. Po wojnie z dziesięciu osób zostało sześć. Stale spotykaliśmy się w rocznicę wyzwolenia, które nastąpiło 9 maja w Theresienstadt. Jednym z tej dzięsiątki był Shmuel Krakowski, długoletni dyrektor archiwum Yad Vashem, który miał numer obok mojego. Siedzieliśmy w jego mieszkaniu w Warszawie z naszymi żonami. W pewnym momencie on wzniósł toast – za mnie. „ – Dlaczego za mnie?” „– Bo ty mi uratowałeś życie. W drugiej części Marszu Śmierci załadowano 120 osób do wagonów i przez trzy i pół dnia tkwiliśmy w wagonach. W Buchenwaldzie było 36 trupów. Pamiętasz – byliśmy w tym wagonie, rzucali trupy do kąta. I ty zacząłeś krzyczeć – tu jest mój brat.” A to był Szmuel Krakowski. Nic nie pamiętałem. Następnego dnia wróciłem do niego i poprosiłem, żeby zaczął mi opowiadać. Dopiero pół roku później zdecydowałem się pojechać do Miejsca Pamięci. Wtedy pojechałem sam, wtedy chciałem przejść drogę od rampy w stronę Kanady i Sauny. Przede wszystkim poszedłem w te miejsca, przez które przeszedłem – wspominał Marian Turski.
W panelu „Przesłanie Auschwitz i Holokaustu – partykularyzm vs. uniwersalizm” udział wzięli prof. Yehuda Bauer, rabin Irving Greenberg, prof. Deborah Lipstadt, biskup Grzegorz Ryś oraz prof. Nikolaus Wachsmann. Zastanawiali się oni nad tym, jakie jest przesłanie płynące z historii Auschwitz i Holokaustu współcześnie i jak zmieniało się ono na przestrzeni dziesięcioleci.
– Osobiście nie wierzę w przesłanie Holokaustu i uważam że poza ludzkim cierpieniem nie wynika z tego żadne przesłanie, morał i nadzieja – rozpoczęła dyskusję prof. Barbara Engelking, która moderowała dyskusję.
– Używamy terminów, które nic nie znaczą, ponieważ nie podoba nam się rzeczywistości, która za nimi stoi. Holokaust to była ofiara całopalna względem Boga. Nie ma to nic wspólnego względem z Żydami. Antysemityzm jest nonsensem, bowiem nie ma semityzmu, wobec którego można być przeciwnym. Mówimy o Narodach Zjednoczonych, które nie są zjednoczone… Używamy terminologii, ponieważ nie podoba nam się rzeczywistość. Nasze pojęcia to takie wycinki dużo bardziej skomplikowanej rzeczywistości. Zamiast dopasowywać abstrakcyjne koncepcje do rzeczywistości, robimy odwrotnie. W tytule panelu nie ma sprzeczności. Każde ludobójstwo jest czymś specyficznym w określonym miejscu. Natomiast wszystkie ludobójstwa są uniwersalne. Holokaust był ludobójstwem, zatem jest podobne do innych ludobójstw na wiele sposobów – zwłaszcza jeżeli chodzi o cierpienie ofiar. Nie można zmierzyć i kwantyfikować cierpienia. Cierpienie jest losem człowieka, dlatego jest to rzecz, która jednoczy Holokaust i ludobójstwo. Holokaust nie był wyjątkowy, ponieważ wyjątkowość oznacza, że zdarzył się tylko raz. Ale nie dokonał tego ani diabeł, ani Bóg, ale dokonali tego ludzie. Ponieważ dokonali tego ludzie, ludzie mogą je powtórzyć – pewnie nigdy w taki sam sposób. Jednak mogą go dokonać w podobny sposób – mówił prof. Yehuda Bauer.
– Uważam, że prof. Engelking słusznie stwierdziła, że nie istnieje przesłanie z Holokaustu. Rozmiar tego wydarzenia był ogromny i stąd szok oraz gniew. Bardzo trudno o tym mówić. Jednak musimy pamiętać. Pewne wydarzenia w historii człowieka stają się pewnymi zdarzeniami milowymi. Mamy Księgę Wyjścia dla Żydów, życie Chrystusa dla chrześcijan. Ludzie próbują kształtować swoje życie poprzez te wskazówki. Poszukujemy takich wydarzeń, które nas ukierunkowują. Holokaust jest jednym z nich. Mamy tu czyste zło. Nie można się spierać o to, czym ono jest i być może dzięki temu będziemy mogli wypracować sobie kierunki na przyszłość. Mamy tu uniwersalizm – chciano zabić wszystkich Żydów, i mamy pewną utopię. Jeśli chcemy zrozumieć, dokąd zmierzamy, jedną z rzeczy, o której mówi Holokaust, jest to, że rozwój i postęp mogą spowodować całkowite zniszczenie na skalę bezprecedensową. Pozwolenie na centralizację w totalitarnej władzy prowadzi do śmierci. Przed władzą totalitarną powinniśmy się chronić – powiedział rabin Irvin Greenberg, który zadedykował swoje wystąpienie Elie Wieselowi.
– Czasami zaczynamy debatować nad tym, czy jeden ból jest większy niż drugi. Partykularyzm nie zaprowadzi nas daleko, ale istnieją pewne aspekty Holokaustu, sposób, w jaki zachowywali się Niemcy w niektórych momentach podczas II wojny światowej. Peter Black z Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie powiedział, że gdyby niemieccy naziści zwyciężyli, zapewne doszłoby do wielu ludobójstw: Romów, Mongołów, homoseksualistów i pewnie wielu innych ofiar. Jednak tylko w stosunku do Żydów nie mogli oni poczekać do zwycięstwa. Myślę, że ta debata już się wyczerpała. Ktoś powinien dokonać historiografii tej dyskusji. Jeżeli chodzi o przesłanie, to nie chciałabym go nazywać. W dzisiejszym czasie Holokaust stał się utylitarny i tworzone są różne przesłania post-factum. Czasem wyciąganie tego przesłania, wykorzystywanie ofiar, staje się bardzo negatywne. To nie jest dobry kierunek. Ucząc o historii Holokaustu, nigdy pod koniec semestru nie mówię, że po tym semestrze trzeba będzie coś takiego zrobić. Jeżeli studenci po całym semestrze nie potrafią zrozumieć tego, jak ta historia wpływa na ich życie, to znaczy, że nie była to udana edukacja. Są różne lekcje, ale nie przesłanie – powiedziała prof. Deborah Lipstadt.
– Mam w głowie przykład osoby, która w Krakowie zginęła 11 sierpnia 1945 r. Była to Róża Beger, która przeżyła Auschwitz, wróciła do domu na Kazimierzu i tam zginęła od kuli, która strzaskała jej zamek w drzwiach. Stało się to podczas pogromu w Krakowie, kiedy działy się rzeczy straszne. Stało się to trzy miesiące po ustaniu wojny. Trudno przypuszczać, że ludzie nie wiedzieli wtedy, co się stało w czasie wojny. To wydarzenie stawia przed nami wyzwanie, że to przesłanie nie jest w stanie powstrzymać takich wydarzeń. To, co uruchomiło tę lawinę to stereotyp i oskarżenie używane przez wieki, ponieważ użyto tu hasła mordu rytualnego. To wystarczyło, żeby uruchomić ten straszny proceder, po którym wielu Żydów wyjechało z Krakowa mówiąc, że Polska nie jest ich ojczyzną. I stereotyp może okazać się mocniejszy, niż to całe przesłanie. Za stereotypem kryje się odpowiedzialność, którą my – jako Kościół – musimy wziąć na siebie. Odpowiedzialność za Holokaust nie jest odpowiedzialnością za bezpośrednie fakty i to, kto wybudował obóz Auschwitz. Pytania są o to, co było wcześniej i co działo się przez wieki, że takie wydarzenie było możliwe. To pytanie o te wszystkie stereotypy wobec Żydów. To działo się przez wieki. Jeśli nie przeciwstawimy się tym stereotypom także dzisiaj, to one będą działać mocno. Stereotyp jest i jeśli się nim nie zmagać edukacją i pokazywaniem Zagłady przez konkretne nazwiska, osoby i twarze, to przesłanie Holokaustu może się okazać za słabe. Historię trzeba wziąć w całości, bo ja nie wyobrażam sobie życia bez historii. Od nas zależy, którą część historii chcemy kontynuować – mówił biskup Grzegorz Ryś.
– Chciałbym się skoncentrować na znaczeniu Auschwitz i Holokaustu. Ogrom popełnionej zbrodni był taki, że myśliciele i artyści spędzili dekady myśląc o tym, jakie mogłoby być przesłanie. I znaleźli różne odpowiedzi. Prof. Bauman powiedział, że wiek XX powinien być postrzegany jako wiek obozów. Dla niego Auschwitz to ciemna strona nowoczesności. Hanna Arendt powiedziała, że obozy nazistowskie i gułagi to były laboratoria totalnej dominacji. Psychologowie i lekarze pisali o znaczeniu Auschwitz. Niektórzy mówili, że jest tu coś, co pokazuje ludzką zdolność do adaptacji. Mamy przeróżne, rozbieżne odpowiedzi. Analizując relacje świadków widzimy, że niektórzy z ocalonych dowiedzieli się czegoś o absolutnym złu. Inni wrócili z zupełnie innym zrozumieniem, mówili o solidarność, przyjaźni, wierze w drugiego człowieka w niewiarygodnie trudnych warunkach. Mamy zatem tu dwa zupełnie różne wnioski. Wydaje mi się, że jeśli wrócimy do pytania o znaczenia Auschwitz, to jest to miejsce, gdzie możemy znaleźć różnorodne przesłania i wyobrażenia. Ale z tego wynika pytanie dotyczące tego, dlaczego jest tak wiele odpowiedzi.Istnieje bowiem rozbieżność między imperatywem moralnym i faktycznym zrozumieniem przeszłości historycznej. Na poziomie podstawowym jest bardzo dużo błędnych wyobrażeń. Sama historia Auschwitz jest znacznie bardziej skomplikowna i złożona, niż wielu to sobie wyobraża. Jednak trzeba pamiętać, że historia obozów koncentracyjnych nie zaczyna się na Auschwitz, a także nie kończy się na wyzwoleniu Auschwitz – mówił prof. Wachsmann.
Drugi dzień konferencji otworzyła dyskusja na temat współczesnych reprezentacji oraz recepcji Auschwitz w świecie sztuki. Wzięli w niej udział Affinity Konar, prof. Marek Kucia, prof. Tadeusz Lubelski oraz Michal Rovner. Następnie uczestnicy wysłuchali prezentacji przygotowanych przez uczestników konferencji. Skupiły się one wokół czterech zagadnień: “Świadkowie historii depozytariuszami pamięci”, “Auschwitz i Holokaustu w edukacji formalnej i nieformalnej”, “Wizyta w autentycznym miejscu pamięci jako szczególne doświadczenie edukacyjne” oraz “Nośniki pamięci i nowe technologie”.
Mottem panelu podsumowującego był cytat z Elie Wiesela: “Widziałem, że historia musi być opowiedziana. NIe przekazać doświadczenia znaczy tyle, ile zdradzić”. O tym, czy czy pamięć o Holokauście kształtuje odpowiedzialnego obywatela debatowali prof. Michael Berenbaum, Andrzej Kacorzyk, dr Noa Mkayton oraz dr Christa Schikorra. Moderatorką była Anna Miszewska, Dyrektor Generalna Fundacji Auschwitz-Birkenau.
Międzynarodowa debata była okazją dla podkreślenia roli, jaką zarówno Auschwitz, jak i inne miejsca pamięci oraz muzea odgrywają w kształtowaniu świadomości historycznej współczesnych dotyczącej wiedzy, jak również formowania postaw obywatelskiej odpowiedzialności oraz zapobiegania zbrodniom ludobójstwa dziś i w przyszłości.
Auschwitz.org